Mija 40 lat od zbrodni stanu wojennego. Sowiecka marionetka gen. Jaruzelski ogłosił wojnę z buntującym się narodem – wprowadził stan wojenny.
Do dziś nie znamy dokładnej liczby ofiar ani nazwisk katów. Zbrodniarze tacy jak gen. Jaruzelski i jego poplecznicy nigdy nie ponieśli kary, nie zostali rozliczeni za dramat tysięcy Polaków – represjonowanych, torturowanych, mordowanych za to, że wystąpili przeciwko totalitarnemu reżimowi, by walczyć o wolność i suwerenność Ojczyzny.
13 grudnia 1981 roku, o godzinie 6:00, w przemówieniu radiowym gen. Wojciech Jaruzelski poinformował Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
Z przemówienia Wojciecha Jaruzelskiego:
[…] Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju”.
Działania związane z wprowadzeniem stanu wojennego rozpoczęły się znacznie wcześniej. Popołudniem 12 grudnia komendanci wojewódzcy MO i dowódcy okręgów wojskowych otrzymali polecenie otwarcia zalakowanych kopert (trzymanych w sejfach już od marca), w których znajdowały się precyzyjne instrukcje określające etapy działań. Rozpoczęły się ruchy wojsk, a do komend w trybie pilnym wzywano funkcjonariuszy SB i MO. Komuniści tuż przed północą rozpoczęli zatrzymywanie działaczy opozycji i „Solidarności”. Wdrożono operację o kryptonimie „Azalia” (zajęcie ośrodków łączności, radia i telewizji) oraz „Jodła” (internowanie działaczy „Solidarności”).
Przeciwko narodowi użyto całej siły komunistycznego państwa. W operacji polityczno-wojskowej – użyto 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych.
Wyłączono telefony, telewizję nadawano ze studia w koszarach wojskowych, radio zaś nadawało muzykę poważną, wszystkie przesyłki pocztowe obejmowała cenzura, zamknięto granice, bez specjalnej przepustki nie można było opuścić miejsca zamieszkania. Komuniści w imieniu „dyktatury proletariatu” zakazali strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Zawieszono działalność wszelkich organizacji społecznych, w tym związków zawodowych, zakazy obejmowały również wydawanie pism. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.
W pierwszych dniach stanu wojennego internowano około 5 tys. osób – działaczy opozycji oraz członków „Solidarności”. Internowani byli przetrzymywani w 49 ośrodkach odosobnienia rozsianych na terenie całego kraju.
W odpowiedzi na wprowadzenie stanu wojennego w kilkuset zakładach i instytucjach w całym kraju wybuchły strajki. Objęły one zarówno duże ośrodki (m.in. Gdańsk, Szczecin, Śląsk, Warszawę, Wrocław), jak i mniejsze miejscowości. Na strajkujących wypuszczono ogromne siły – tysiące funkcjonariuszy ZOMO, żołnierzy, czołgi, transportery opancerzone i helikoptery. Czołgi wdzierały się na teren zakładów, niszcząc bramy, za nimi wkraczały oddziały ZOMO, które za pomocą petard, gazów łzawiących i pałek wypędzały strajkujących. Liderów strajków aresztowano, wielu już po kilku dniach stanęło przed sądem.
Organizowane były demonstracje brutalnie rozbijane przez milicję i wojsko. W trakcie jednej z takich demonstracji, 17 grudnia 1981 r. w Gdańsku, od kuli zginął dwudziestoletni Antoni Browarczyk.
Pacyfikacja Kopalni „Wujek” – zbrodnia reżimu komunistycznego.
16 grudnia 1981 roku oddziały wojska i brygady ZOMO zaatakowały bezbronnych górników w Kopalni „Wujek”.
Po wybuchu stanu wojennego – 14 grudnia – górnicy podjęli decyzję o zaprzestaniu pracy, postanowili czynnie zaprotestować. Głównym powodem ich decyzji było brutalne zatrzymanie (internowanie) Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”. Strajk miał trwać do momentu powrotu Jana Ludwiczaka do kopalni. Górnicy zgłosili również inne postulaty, m.in. domagali się zniesienia stanu wojennego. Protest w kopalni trwał, mimo że KWK „Wujek” został zmilitaryzowany, co wiązało się okrutnymi karami (włącznie z karą śmierci) za strajk. Nie zakończyły go również negocjacje z władzami.
Władze 15 grudnia zdecydowały o pacyfikacji strajku, do działań przystąpiono 16 grudnia. Na górników „Wujka” ruszyło wojsko oraz milicja. Czołgi dokonały wyłomu w murach otaczających kopalnię, przez które wkroczyli milicjanci. Wiedząc, jak wyglądała brutala pacyfikacja KWK „Manifest Lipcowy”, strajkujący byli przygotowani na taki rozwój wydarzeń i stawili zacięty opór. Na teren „Wujka” skierowano pluton specjalny ZOMO wyposażony w broń palną, zomowcy zaczęli strzelać do górników. Strzelali do bezbronnych, którzy byli w bliskiej odległość i nie stwarzali bezpośredniego zagrożenia.
Od kul, na miejscu, poległo dziewięciu górników: Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Kolejnych trzech zmarło już po przewiezieniu do szpitali – Andrzej Pełka, Joachim Gnida, oraz Jan Stawisiński. Do szpitali trafiło także ponad dwudziestu ich kolegów z ranami postrzałowymi.
Wynikiem masakra w „Wujku” było nie tylko do zakończenia strajku w tej kopalni, lecz także doszło do załamania protestów w całym kraju. Ludzie zobaczyli, że władza, aby zachować ład reżimu komunistycznego, jest gotowa użyć wszystkich możliwych środków, by zmiażdżyć opór.
Po zakończeniu strajku w „Wujku” służba bezpieczeństwa dokonała aresztowań, ośmiu strajkującym postawiono zarzuty organizowania i kierowanie strajkiem w Wujku. W lutym 1982 roku czterej z nich otrzymali wyroki od trzy do czterech lat więzienia, czterej inni zostali uniewinnieni.
Próby osądzenia winnych krwawej pacyfikacji kopalni „Wujek” zostały podjęte już wolnej Polsce. Procesy sądowe ciągnęły się od 1993 roku. Pierwszy proces ruszył w marcu 93, kiedy to, przed ówczesnym Sądem Wojewódzkim w Katowicach, na ławie oskarżonych zasiadły 23 osoby.
W czasie stanu wojennego powstało tysiące tajnych struktur zakładowych „Solidarności”, zajmujących się kolportażem, czasem wydawaniem pism, organizowaniem pomocy dla represjonowanych. W pierwszych tygodniach stanu wojennego ukazały się pisma konspiracyjne, prasa, zaczęto wydawać książki i broszury. Prowadzono także działalność oświatową i naukową. Dowodem na zjednoczenie się społeczeństwa oraz aktywność podziemia było nadawanie audycji radiowych. Powstałe „Radio Solidarność” propagowało kulturę niezależną, obejmującą wiele dziedzin od teatru przez sztuki plastyczne po muzykę. Za pośrednictwem podziemnego radia nadawane były komunikaty oraz informacje, każdy mógł dowiedzieć się o realnej sytuacji w kraju.
Ważną rolę w utrzymaniu społecznej świadomości odgrywał niezależny ruch oświatowy, dzięki któremu, tysiące ludzi mogło poznać prawdziwą historię Polski itp. Pojawiła się nawet podziemna poczta. Wydawane były znaczki zwane potocznie „cegiełkami”, ich zakup wspierał działalność podziemia.
Tysiące Polaków przystąpiło do „walki” z reżimem, aktywnie uczestnicząc bądź wspierając działania konspiracyjne polskiego podziemia antykomunistycznego.
Szanowni Państwo,
Przygotowaliśmy dla Państwa, którzy zdecydują się wesprzeć finansowo Redutę Dobrego Imienia kwotą wyższa niż 150 zł, upominek – książkę autorstwa Macieja Świrskiego, Prezesa Reduty Dobrego Imienia. Jest to powieść rozgrywającą się w czasie stanu wojennego. Liczba dostępnych egzemplarzy jest ograniczona. Książka będzie opatrzona autografem.
Osoby, które w dniach od 13 – 20.12.2021r. przekażą darowiznę, za pomocą systemu Przelewy24, w kwocie powyżej 150 zł otrzymają książkę.
Wpłat można dokonać, klikając poniższy link.
https://rdiplad.org/darowizna-w-40-rocznice-stanu-wojennego