Polskie podziemie niepodległościowe było najgroźniejszym, a tym samym najważniejszym wrogiem, jakiego komuniści musieli unicestwić tuż po zakończeniu II wojny światowej. Pomimo zaangażowania ogromnych środków bezpieczniacko-wojskowych, w tym wykorzystania specjalnych oddziałów osławionego NKWD, polska konspiracja trwała i walczyła heroicznie od roku 1944 r. do mniej więcej lat 1947-1948. Wówczas, po sfałszowanych wyborach do tzw. Sejmu Ustawodawczego, które miały miejsce w styczniu 1947 r., masowy opór polskiego podziemia zakończył się definitywnie. Bardzo wiele ogólnopolskich organizacji zostało rozbitych. Ponadto wielu działaczy i żołnierzy konspiracji postanowiło się wówczas ujawnić. Było to możliwe, ponieważ w lutym 1947 r., kierownictwo komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej z Bolesławem Bierutem na czele, która rządziła wówczas Polską ogłosiła amnestię. Oczywiście czerwoni nie zrobili tego z „dobroci serca”. Uczynili tak ponieważ liczyli, że uda się, przynajmniej częściowo, zmniejszyć liczebność grup oraz organizacji konspiracyjnych. I rzeczywiście – ich plan się powiódł. Z amnestii skorzystało wtenczas ponad pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, działających m.in. w Konspiracyjnym Wojsku Polskim, Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym, Ruchu Oporu Armii Krajowej czy też największej, powojennej organizacji podziemnej czyli Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość”. Ludzie ci byli wykończeni, tak fizycznie, jak i psychicznie, wieloletnim trwaniem w podziemiu oraz rozbici po sfałszowanych wyborach.
Pomimo wyżej opisanych „sukcesów” zbrojne ramię PPR czyli Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, na którego barkach spoczywało przede wszystkim zwalczanie polskich patriotów wiedziało, że podziemie nie zostało do końca zniszczone. W wielu regionach Polski walczyło z bronią w ręku jeszcze kilka tysięcy „leśnych”, którzy należeli do niewielkich, ale jednak istniejących regionalnych organizacji podziemnych. Ponadto, pomimo dużego odpływu ludzi, Łukasz Ciepliński ps. „Pług” zorganizował kolejny Zarząd Zrzeszenia „WiN”, który działał i kierował tą organizacją niemal do końca roku 1947 r. Dodatkowo krwi komunistom napsuli również żołnierze o poglądach narodowych, zrzeszonych m.in. w Okręgu „XVI” NZW – Warszawskim, który operował na północnym Mazowszu.
Słowem resztki podziemia podjęły jeszcze walkę tak w centralnej, jak i niemal w całej wschodniej Polsce. Pomimo, że wszystkie te grupy liczyły początkowo ok. półtora tysiąca osób (z każdym miesiącem ich liczebność malała) to niezwykle istotny był fakt, że byli oni przedstawicielami wolnej Polski. Polski, o której marzyło wielu Polaków, i o którą biła się Armia Krajowa w czasie II wojny światowej.
Od roku 1948 konspiracja była coraz mniej liczebna. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy były operacje bezpieki, która w kolejnych latach uderzała w polską konspirację punktowo, ale niezwykle celnie i skutecznie. Poprzez takie działania kolejne organizacje były rozbijane, żołnierze mordowani w obławach, albo też zatrzymywani i skazywani na karę śmierci lub długoletnie więzienie.
Na przykład w 1950 r. w walce z grupą operacyjną UB zginął Adam Kusz ps. „Kłos” – dowódca Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Okręgu Rzeszów. W roku następnym, w podobnych okolicznościach życie stracił Jan Leonowicz ps. „Burta”, który dowodził winowskimi partyzantami na Zamojszczyźnie. W roku 1952 śmierć poniósł także Stanisław Cieślewski ps. „Lipiec” czyli były komendant Obwodu AK Łomża, a także zatrzymany został najważniejszy wówczas dowódca poakowskiego podziemia kpt. Kazimierz Kamieński ps. „Huzar”. Tego ostatniego, wyrokiem komunistycznego „sądu”, stracono 11 października 1953 r. Oprócz nich, kiedy MBP chyliło się już ku upadkowi z rąk milicyjnych zginął mjr Jan Tabortowski ps. „Bruzda”. Jednym z ostatnich „leśnych”, który jeszcze kilka lat trwał na posterunku był Józef Franczak ps. „Laluś”.
Żołnierz ten był rówieśnikiem polskiej niepodległości, tzn. urodził się w 1918 r. w niewielkiej miejscowości – Kozice Górne, leżące na południe od Lublina. W 1939 r., jako zawodowy kapral, po Szkole Podoficerskiej Żandarmerii w Grudziądzu, wziął udział w wojnie obronnej Polski. Walczył wtenczas na Kresach. Tam też dostał się do sowieckiej niewoli, z której zbiegł i został członkiem Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej na Lubelszczyźnie.
W 1944 r., gdy Armia Czerwona zaczęła okupować Polskę, Franczak został wcielony do tzw. ludowego Wojska Polskiego. Ostatecznie uciekł z oddziału i przez jakiś czas ukrywał się w różnych regionach Polski. Ostatecznie wrócił jednak na Lubelszczyznę i zaciągnął się do oddziału, dowodzonego przez legendarnego partyzanta, cichociemnego mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”, a jego bezpośrednim dowódcą był równie legendarny kpt. Zdzisław Broński „Uskok”.
Franczak został wówczas dowódcą jednego z trzech patroli operujących na pograniczu powiatów lubelskiego i krasnostawskiego. Oddział „Lalusia” bardzo rzadko walczył zbrojnie, z powodu zbyt małej liczby żołnierzy. Niemniej zbierał informacje, dotyczące np. najbardziej gorliwych funkcjonariuszy UB i PPR. W maju 1948 r., w wyniku zasadzki, Franczak stracił swój oddział i zaczął się ukrywać. Przeszło pół roku później przeżył kolejną strzelaninę w sklepie spożywczym swojego znajomego. Ostatecznie nie wznowił działalności grupy, którą dowodził, gdyż w 1949 r. zginął jego bezpośredni dowódca, czyli „Uskok”, a komuniści zamordowali „Zaporę”.
Przez kilkadziesiąt kolejnych miesięcy „Laluś” nadal pozostawał w ukryciu, przebywając w różnych zakątkach Lubelszczyzny. W 1953 r. próbował wejść do oddziału dowodzonego przez Stanisława Kuchcewicza ps. „Wiktor”. Po jednej nieudanej akcji grupa rozpadła się, ponieważ Kuchcewicz został podczas niej zastrzelony. Wobec powyższych Franczak postanowił trwać w ukryciu. Dzięki siatce, a w zasadzie sieci pomocników, która szacowana była przez Służbę Bezpieczeństwa na ponad dwieście osób, udało mu się przetrwać przez kolejną dekadę. Niemniej bezpieka nie zaprzestała poszukiwań tego partyzanta, prowadząc operację o kryptonimie „Pożar”.
Ostatecznie SB trafiła na trop „Lalusia” przez bratanka jego narzeczonej – Stanisława Mazura. Człowiek ten został złamany i poszedł na współpracę z komunistycznym aparatem represji. To także dzięki niemu 21 października 1963 r. Franczak został otoczony w domu Wacława Becia w Majdanie Kozic Górnych, gdzie przebywał. Wszystko działo się kilka minut przed godziną 16.00. „Laluś” zauważył nawet zbliżają się obławę i próbował uciekać, jednak po przebiegnięciu ok. trzystu metrów został zastrzelony.
Jego ciało wrzucono do bezimiennego grobu na cmentarzu komunalnym przy ul. Unickiej w Lublinie. W 1983 r. rodzinie udało się odnaleźć miejsce doczesnych szczątków Franczaka, które zostały przeniesione do rodzinnego grobowca na cmentarzu w Piaskach