Sąd Apelacyjny w Krakowie ostatecznie oddalił zażalenie pełnomocników ZDF, producentów serialu „Nasze Matki, nasi Ojcowie”, którzy sugerowali, że proces nie może toczyć się w Polsce przed polskim sądem.
Pełnomocnicy strony pozwanej tj. niemieckiej telewizji oraz producenta serialu tłumaczyli, że proces nie może toczyć się w Polsce, przed polskim sądem i według polskiej procedury, ponieważ trailery serialu były przygotowane po niemiecku, zaś producenci serialu nie mogli przewidzieć polskiej jurysdykcji. Jednym z argumentów była również teza, że przed polskim sądem można wytoczyć proces o przeprosiny, ale jedynie w polskiej telewizji, a nie – jak chciał powód (kpt. Radłowski) – we wszystkich telewizjach, gdzie emitowany był serial.
16 maja br. sąd ostatecznie nie podzielił tej argumentacji, wskazując m.in., że skoro proces główny toczy się w Polsce, to sąd polski jest właściwy do orzekania w zakresie opublikowania przeprosin również poza granicami Polski. Taka teza – zdaniem sądu apelacyjnego – wynika nie tylko z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, z rozporządzenia unijnego, ale również ze zdrowego rozsądku, który nakazuje by nie tworzyć dodatkowych procesów. Zdaniem sądu fakt, że trailer serialu umieszczony w internecie jest w języku niemieckim także nie ma znaczenia. Polskie społeczeństwo jest wystarczająco wykształcone i wielu naszych obywateli zna język niemiecki.
– Jest to jasny sygnał dla mediów zagranicznych, że będziemy żądali przeprosin w ich mediach, nawet za pośrednictwem sądu, za każde kłamstwo oświęcimskie, teksty przedstawiające Polaków jako morderców lub inspiratorów II wojny światowej, bądź też za filmy znieważające Polaków – mówi Urszula Wójcik, rzecznik prasowy Reduty Dobrego Imienia.
Proces przeciwko producentom serialu „Nasze Matki, nasi Ojcowie” wytoczył kpt. Zbigniew Radłowski, żołnierz AK i Światowy Związek Żołnierzy AK. Reduta Dobrego Imienia aktywnie uczestniczy w procesie zapewniając opiekę prawną pozywającym.