Odpowiedzialność

31 sierpień 2020 | Aktualności

Opowiadał mi starszy kapłan, że będąc małym chłopcem spotkał pod koniec II wojny światowej żołnierza Armii Czerwonej.

Czerwonoarmista zawołał go, aby podarować bochenek chleba. Następnie kazał mu zanieść chleb do domu. Dlaczego to zrobił? Nigdy się tego nie dowiedział.

Czy ten gest życzliwości oznacza, że czerwonoarmiści nie gwałcili kobiet, nie okradali polskiej ludności i nie zabijali niewinnych ludzi? Oczywiście, że nie oznacza? Czy wśród nich, nie było ludzi szlachetnych i dobrych? Owszem, zdarzali się tacy.

Inny przykład z życia wzięty, to historia Władysława Szpilmana, Żyda, któremu pod koniec wojny pomógł przeżyć kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfeld. Czy ten fakt oznacza, że żołnierze Wehrmachtu nie byli zbrodniarzami? Oczywiście, że nie. Ale nie oznacza też, że każdy z nich nim był. A czy wśród Polaków podczas panowania brunatnej i czerwonej dyktatury byli konfidenci współpracujący z Niemcami i Sowietami? Niestety, zdarzali się tacy.

Pomocne dla zrozumienia różnych historii i zjawisk oraz oceny konkretnych ludzi są dwa słowa –  paradygmat i proporcja. Należy widzieć całą złożoność ludzkich losów. Zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Nie sposób jednak ich oddzielić od założeń ideowych, od paradygmatów, które kształtują postawy. W nazizmie i komunizmie krzywdzenie ludzi znajduje przyzwolenie i jest wręcz zalecane, w imię wyimaginowanego dobra uprzywilejowanych grup. Istotne są więc nie tylko jednostkowe postawy, ale także idee, którym dany człowiek służy. I tak, komunizm i nazizm w swych założeniach – pomimo wyłamywania się poszczególnych jednostek – posiada elementy destrukcyjne.

Niestety jesteśmy świadkami braku jednoznacznego potępienia obu tych koncepcji budowania raju na ziemi, który okazał się piekłem pochłaniających wiele milionów ofiar. Nazizm spotyka się z powszechnym potępieniem. Inaczej traktowany jest komunizm, który wciąż odradza się w nowych wariantach przy zaangażowaniu tych samych ideologów i praktyków.

Na naszych oczach trwa globalny spór aksjologiczny odnoszący się do kultury i ludzkiego życia. Jest on podsycany przez media oraz polityków. Jednym z jego elementów jest „dyktatura relatywizmu”, aktualnie przebrana w tęczowe barwy, która traktuje instrumentalnie ludzką seksualność. Jest ona używana do zmiany paradygmatów kultury i neomarksistowskiego przebudowania społeczeństwa. Na naszych oczach trwa postmodernistyczny kult wolności, który z samej wolności czyni ideę totalitarną. Zakazane staje się mówienie o dobru i złu, prawdzie i kłamstwie. Wszytko jest relatywne. Oczywiście poza samym relatywizmem, który staje się normą nadrzędną wobec każdej innej.

Jan Paweł II pisał w swojej ostatniej książce: „Po upadku ustrojów zbudowanych na >>ideologii zła<< wspomniane formy eksterminacji w tych krajach wprawdzie ustały, utrzymuje się jednak nadal eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Również i to jest eksterminacja zadecydowana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię cywilizacyjnego postępu społeczeństw i całej ludzkości. Nie brak innych poważnych form naruszania prawa Bożego. Myślę na przykład o silnych naciskach Parlamentu Europejskiego, aby związki homoseksualne zostały uznane za inną postać rodziny, której przysługiwałoby również prawo adopcji. Można,
a nawet trzeba się zapytać, czy tu nie działa również jakaś inne jeszcze >>ideologia zła<<, w pewnym sensie głębsza i ukryta, usiłująca wykorzystać nawet prawa człowieka przeciwko człowiekowi oraz przeciwko rodzinie” (Pamięć i tożsamość, Kraków 2015,
s. 20).

Nauczanie Kościoła podkreśla, że przy negatywnej ocenie czynu, człowieka zawsze należy traktować jako bliźniego. Potępienie zła, nie jest jednoznaczne
z potępieniem sprawcy. Przy osobistej odpowiedzialności za ludzkie działania należy także wspomnieć o splocie różnych zależności, wśród których są tzw. „struktury zła”. Mówiąc konkretnie, przynależność do organizacji nazistowskich, komunistycznych czy promujących „dyktaturę relatywizmu” jest przykładaniem do nich ręki. Nie potępiamy ludzi lecz grzech, choć w imię odpowiedzialności za człowieka i dobro społeczeństwa winniśmy mieć odwagę dokonać moralnej oceny czynów. Aby zachować właściwe proporcje w tym zakresie, trzeba do paradygmatów, z których człowiek czerpie inspiracje oraz którym służy przyłożyć miarę Dekalogu i prawa naturalnego. Samo bowiem prawo stanowione – nawet zgodne z zasadami demokracji i głosem sumienia – doprowadziło ludzkość do wielu tragedii. Aby świat ocalał konieczny jest powrót do klasycznie rozumianej prawdy, dobra i piękna. One są  nadrzędne wobec subiektywnych ludzkich ocen.

Ks. Janusz Chyła

Zapraszamy do obserwowania i polubienia nas:
Tweet
Follow by Email
Twitter
Visit Us
Tweet
Youtube