Reduta Dobrego Imienia

SPRAWA EDWARDA MALINOWSKIEGO

Przedstawiamy  opis sprawy, która toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Dotyczy ona zniesławienia polskiego bohatera, ukrywającego Żydów podczas II wojny światowej, który w krótkim fragmencie książki “Dalej jest noc” pod redakcją prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego (jako redaktora naukowego) został przedstawiony jako “współwinny śmierci Żydów”. Książka została wydana przez Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów w roku 2018 a czesciowo sfinansowana przez grant z Narodowego Centrum Nauki podległego Ministerstwu Nauki i  Szkolnictwa Wyższego w wysokości 522 tys. zł. Poniżej znajdą Państwo opis sprawy i zaangażowania Reduty Dobrego Imienia a jeszcze niżej skany akt źródłowych o których mowa w dokumencie.

Przeciwko wspomnanym profesorom toczy się w tej chwili sprawa z powództwa p. Filomeny Leszczyńskiej, której stryj został w krótkim fragmencie książki przedstawiony jako wspóluczestnik zamordowania Żydów, człowiek bez sumienia i honoru. Pani Filomena Leszczyńska zwróciła sie do nas o pomoc w obronie czci swojego stryja.

Działania RDI w sprawie książki „Dalej jest noc”[1] której autorami są członkowie Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy IFiS PAN, a redaktorem naukowym prof. Jan Grabowski

Zapowiadana z wielkim szumem książka „Dalej jest noc” pod redakcją prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking(którzy, oprócz innych członków Stowarzyszenia Centrum Badań nad Zagładą Żydów, są także autorami dwóch rozdziałów) poprzedzona była – w przestrzeni publicznej – sprzecznymi opiniami. Z jednej strony zwolennicy „Nowej Polskiej Szkoły Badania Holokaustu” zachwycali się fundamentalnymi odkryciami poczynionymi przez autorów – z drugiej – zwolennicy rzetelności badań historycznych uprzedzali, że znajduje się w niej wiele nierzetelnie i wyrywkowo podanych informacji, nie opierających się na materiale źródłowym. Dodać do tego należy zupełnie niespotykane – w mojej ocenie – w normalnych relacjach badaczy z audytorium ataki prof. Grabowskiego na swoich adwersarzy – bo chyba tak należy nazwać odpowiedzi jakie udzielał prof. Grabowski krytykom, którzy wskazywali na błędy metodologiczne pracy[2]. Trzeba powiedzieć, że to właśnie wzbudziło naszą ciekawość. Dlaczego człowiek, który jest profesorem w tak gwałtowny sposób atakuje krytyków swojej pracyCzy ma temu służyć nazywanie oponentów antysemitami, homofobami i nieukami? Tym bardziej nasza ciekawość jest uzasadniona, że prof. Jan Grabowski pozwał Redutę za opublikowanie w czerwcu 2017 roku „Stanowiska” w sprawie jego metod badawczych. Wydaje nam się, że prof. Grabowski stara się stłumić merytoryczną krytykę jego prac, co stoi w jawnej sprzeczności nie tylko z tradycją akademicką, ale i wolnością prowadzenia dysput naukowych (możliwością prezentowania krytyki wobec badań naukowych)

Powołanie zespołu roboczego do pójścia tropem Grabowskiego

Powołałem wobec tego w Reducie zespół badawczy, którego zadaniem jest pójście śladem autorów „Dalej jest noc” w archiwach i skonfrontowanie zawartych w książce opowieści losach Żydów ze źródłami na które powołują się autorzy książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” Nie wchodzimy tu w takie kwestie, czy powiaty wymienione w tytule odpowiadają wielkością przedwojennemu podziałowi administracyjnemu (na co zwrócił uwagę Tomasz Domański, a co spotko się z brutalną odpowiedzią Jana Grabowskiego, przytoczoną w przypisie 2)[3] Chcemy po prostu sprawdzić, czy odwołania źródłowe do akt archiwalnych są rzetelne. Krótko mówiąc: idzie nam o zupełne podstawy metodologii badań naukowych, wręcz elementarz tj.: czy cytat podany w książce, odwołanie źródłowe ma pokrycie w danych archiwalnych? Czy informacje na temat wydarzeń podawanych w książce mają pokrycie w źródłach i te źródła są podane w przypisach? Czy cytowanie źródeł jest kompletne, czy też wybierane są tylko te fragmenty, które świadczą na rzecz założonej tezy? W końcu to jest publikacja naukowa, sfinansowana przez Narodowe Centrum Nauki, redaktorami są cenieni profesorowie. Wszystko powinno być w porządku, ale my byliśmy ciekawi jak taka konfrontacja ze źródłami będzie wyglądać. Muszę powiedzieć, że moje zaskoczenie było całkowite.

Czytaliśmy tę książkę rozdział po rozdziale starając się posegregować przedstawiane tam wydarzeniatak aby móc w sposób produktywny zabrać się do sprawdzenia źródeł. Przeważnie są to teczki akt procesów sądowych przeciwko osobom, które oskarżono o współpracę z Niemcami przy „zabójstwach i znęcaniu się nad ludnością cywilną i jeńcami” – jak brzmi tytuł Dekretu PKWN z 31.08.1944 – są to tak zwane „sierpniówki[4]. Jako pierwsze kryterium wyboru sprawy do sprawdzenia była odległość od Warszawy – Reduta ma bardzo ograniczone zasoby ludzkie i finansowe, w związku z czym na pierwszy ogień poszły historie które rozgrywają się bliżej Warszawy. Głośna sprawa Węgrowa przedstawiona w książce przez prof. Grabowskiegoa opisana przez Pana Radosława Jóźwiaka – tamtejszego lokalnego historyka – wydawała nam się wystarczająco wyjaśniona i nie było sensu powielać tej pracy. Tym bardziej, że p. Radosław Jóźwiak kwestionował topografię miasta przedstawioną we wspomnieniach ocalonego Żyda, którą to topografię prof. Grabowski bezkrytycznie powielił – co zostało sfalsyfikowane przez p. źwiaka, który udowodnił, że prof. Grabowski nie zna topografii miasta, a wobec tego świadectwo przez niego podawane jest niewiarogodne.[5] Świadectwo tego, że Polacy w Węgrowie mordowali Żydów. W odpowiedzi na te zarzuty, Profesor Grabowski orzekł (w wielkim skrócie), że „nauczyciel historii” nie zna się na badaniach Holokaustu, wobec czego jego głos jest nieistotny.

Postanowiłem sprawdzić przypadki opisywane w książce, które rozegrały się w innym miejscu – na Podlasiu, niedaleko Drohiczyna. Trochę ze względu na bliskość miejsca, a trochę ze względu na to, że najszybciej dotarliśmy do akt IPN rozprawy sądowej z roku 1950. Sprawy Edwarda Malinowskiego, syna Stanisława, ur. 8/15 grudnia 1894 roku, ze wsi Malinowo, Gmina Grodzisk, powiat drohiczyński, województwo podlaskie.

Toże podaję imię ojca Edwarda Malinowskiego, wynika nie tylko z tego, że tak jest zapisane w aktach sprawy, na teczce z atramentowymi napisami. To ma niebagatelne znaczenie, jak się za chwilę przekonamy.

Ilu Malinowskich jest w Malinowie?

W „Dalej jest noc” na stronie 157 jest opisana historia Estery Drogickiej (jak się później okazało jest to jedno z czterech jej nazwisk):

„Natomiast Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny [tu przypis numer 396)], zaopatrzona w dokumenty kupione od Białorusinki, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (przy okazji ją ograbił) — i w grudniu 1942 r. trafiła do Rastenburga (Kętrzyna) jako pomoc domowa w niemieckiej rodzinie Fittkau. Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki z rzeczami na sprzedaż. Odwiedziła go, gdy jechała na urlop „do domu”. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie (tu następuje przypis nr 397)[6].

W przypisie nr 396 czytamy:

„Siostra z dziećmi i synek Estery po ucieczce z getta w Drohiczynie znajdowali się w dużej grupie Żydów w lesie. Złapali ich Polacy i zawieźli na posterunek żandarmerii, gdzie wszystkich rozstrzelano” Dane te pochodzą z akt sprawy sądowej Edwarda Malinowskiego s. Stanisława z 1950 roku.

A w przypisie nr 397:

„ AIPN Bi, 403/18, Akta sprawy karnej Edwarda Malinowskiego, Zeznanie Marii Wiśniewskiej, k. 43: >W czasie okupacji niemieckiej ukrywałam się jako żydówka w lesie koło Malinowa. Nikt mnie nie chciał przyjąć do domu. Weszłam więc do sołtysa Malinowskiego i ten mnie przyjął. Parę dobrych tygodni ukrywałam się w stodole Malinowskiego i on mnie karmił […]. W nocy w jego stodole było pełno żydów, Malinowski dawał im jeść. Ja zawdzięczam Malinowskiemu życie, gdyż wyrobił mi aryjskie papiery, a potem umówiwszy się ze mną, zameldował, że uchylam się od robót przymusowych. Zostałam wówczas aresztowana i odesłana do Niemiec. Na urlop przyjechałam do Malinowa. W czasie mordu Żydów byłam w Niemczech. Otrzymałam tylko list od Edwarda Malinowskiego, w którym pisał mi on, że żydów wydał w ręce niemieckie leśniczy i że go za to partyzantka żydowska zabiła<. Malinowski został uniewinniony.[7]

Zauważmy że samym korpusie badanego przez nas tekstu książki nie ma przypisu, który odnosiłby się do niektórych faktów tam przedstawionychNie ma przypisu do historii wskazującej losy E. Drogickiej na robotach w Niemczech (jej pobyt u rodzinFittkau, handlowaniu z Malinowskim itp.), zaś przypis 397, który odnosi się do zdania, że Estera Drogicka zdawała sobie sprawę że „jest on [Malinowski] współwinny śmierci Żydów” odsyła do wyjaśnień Estery Drogickiej złożonych podczas procesu Malinowskiego w 1950 r., w którym to procesie Malinowski został uniewinniony.

Zajrzeliśmy do akt. Przede wszystkim chcieliśmy wiedziećco autorka tego rozdziału, Barbara Engelking, opuściła w cytacie z wyjaśnień Estery Drogickiej, bowiem w edycji źródła w książce w pewnym miejscu w tekście jest nawias kwadratowy: „[…]”, sugerujący, że jakaś treść była tam zawarta i została pominięta przez redakcję.

Ale najpierw przeczytaliśmy w aktach sprawy dlaczego Edward Malinowski został postawiony przed sądem.

Doniosło na niego kilku ludzi z MalinowaW donosie do „prokuratury przy Sądzie Okręgowym w Białymstoku” napisali, że Malinowski jako sołtys współpracował z Niemcami, znęcał się nad ludźmi we wsi, rabował mieszkańców we współpracy z Niemcami. I że doniósł do Niemców na Żydów ukrywających się w lesie w pobliżu Malinowa. Niemcy przyjechali do wsi i Malinowski ich poprowadził do kryjówki, gdzie Żydzi zostali zamordowani, a Malinowski ograbił zwłoki zamordowanej Żydówki, zabierając jej złote kolczyki. Jednym z donosicieli był …. Edward Malinowski. Czyżby więc Edward Malinowski doniósł na siebie? Otóż nie, odpowiedź jest prostsza – w Malinowie było co najmniej dwóch Edwardów Malinowskich i kilkunastu mężczyzn noszących takie samo nazwisko (Malinowski). Na Edwarda Malinowskiego – stryja powódki – doniósł po prostu inny Edward Malinowski. A ma to kluczowe znaczenie dla badanej sprawy.

Gdy czyta się akta tej sprawy to te karty zapisane raz wprawnym, raz mniej wprawnym pismem ręcznym, czarnym bądź niebieskim atramentem uwidaczniają straszliwą rzeczywistość II wojny światowej, tak jak ją pamiętali ludzie z Malinowa nieopodal Drohiczyna sześćsiedem lat po wydarzeniach w których brali udział. Oskarżenie, które z prokuratury trafiło do UB poskutkowało aresztowaniem Edwarda Malinowskiego. Został aresztowany we wrześniu 1949 roku i osadzony w areszcie śledczym w Białymstoku. Z Białegostoku do Malinowa jest 80 km. Dzisiaj to godzina i dziesięć minut jazdy samochodem. Wtedy była to wyprawa na dwa – trzy dni. Z akt sprawy wynika, że rodzina Edwarda Malinowskiego starała się w jakiś sposób zaradzić nieszczęściu jakie na nich spadło. Wynajęty adwokat wniósł do sądu o przesłuchanie świadków obrony – Żydów których Edward Malinowski syn Stanisława uratował, albo im pomagał z narażeniem życia. Jedną z tych osób była Estera Drogicka (po wojnie przybrała imię i nazwisko: Maria Wiśniewska) o której wyżej wspomniałem. Adwokat Malinowskiego wezwał też na świadków Żydów: Lejbę Prybuta i Chunę Kapłana – jako tych, którym Malinowski pomagał i ukrywał. W piśmie pełnomocnika Edwarda Malinowskiego do sądu podane są adresy zamieszkania tych świadków – Maria Wiśniewska we Wrocławiu, Lejba Prybut w BiałymstokuChuna Kapłan w Warszawie. A więc – po zawierusze wojennej, przejściu frontu i sowieckiej administracji terenów przyfrontowych, a potem podczas komunistycznej okupacji Polski – rodzina Edwarda Malinowskiego zdołała odszukać tych świadków obrony, wskazać ich miejsca zamieszkania, a oni zeznawali na jego korzyść przed sądem. Konsekwencją tego było uniewinnienie Edwarda Malinowskiego, syna Stanisława. W aktach sprawy zachowały się także listy pisane do sądu przez mieszkańców w jego obronie – są to teksty wzruszające, pokazujące ile ludzie mu zawdzięczaliW jednym z pism wskazano na przykład, że za jego sołectwa nikt ze wsi nie wyjechał na roboty „do Prus” (za wyjątkiem Estery Drogickiej vel Marii Wiśniewskiej, dla której wyjazd na roboty był „strategią przetrwania”, o czym ona sama wspominała), a sołtys starał się także upijać Niemców gdy przyjeżdżali do wsi, żeby nie przychodziły im do głowy jakieś pomysły na prześladowanie mieszkańców.

Śledztwo i proces Edwarda Malinowskiego syna Stanisława odbywał się w 1949-1950 roku i zakończył się uniewinnieniem[8]. W trakcie przewodu sądowego sędzia ustalił, na podstawie zeznań świadków, że Edward Malinowski został niesłusznie oskarżony o współpracę z Niemcami i doniesienie na ukrywających się Żydów, i o ograbienie zwłok zamordowanej Żydówki. Wśród zeznań świadków, oprócz donosicieli, którzy częściowo wycofali się ze swojego oskarżenia byli także zawnioskowani przez obronę Żydzi, którym oskarżony pomógł w czasie okupacji. Trzeba tu pamiętać, że pięć lat po zakończeniu wojny nie trzeba było nikomu w Polsce przypominać, że za pomoc Żydom groziła śmierć. Sąd wziął pod uwagę świadczących na korzyść Edwarda Malinowskiego Żydów, którzy specjalnie na rozprawę przyjechali z Białegostoku, Wrocławia i WarszawyIch zeznania zostały zaprotokołowane jedno pod drugim w kolejności: Maria Wiśniewska, Chuna Kapłan i Lejba Prybut. Zeznanie Wiśniewskiej zostało zapisane na karcie znajduje się na dole strony 81 (skan akt), kontynuowane jest na stornie 82, zeznania pozostałych zostały zapisane pod spodem na karcie 82 i 83. Sąd brał także pod uwagę zeznania polskich mieszkańców Malinowa, którzy wskazywali, że Edward Malinowski nie był winnym wydania Żydów, że pomagał Żydom podczas wojny.

W tej sytuacji należy zadać pytanie, dlaczego autorka rozdziału prof. Barbara Engelking i redaktor książki prof. Jan Grabowski nie wspomnieli ani słowem o zeznaniach świadczących o niewinności Edwarda Malinowskiego? Czytając w aktach zeznania Estery Drogickiej vel Marii Wiśniewskiej nie mogli nie widzieć zapisanych zeznań pozostałych Żydów. Wydaje się, że takich źródeł nie wolno pominąć, bo z punktu widzenia zasad etyki badawczej, metodologii badania źródeł oraz tradycji akademickiej nie tylko polskiej ale i kanadyjskiej takie działania nie powinny mieć miejscaTym bardziej jeśli przypisuje się człowiekowi chyba najcięższy zarzut – współwiny w mordowaniu innych ludzi, a człowiekiem tym jest osoba, której jest świadectwo samych Żydów, że „u niego w stodole było pełno Żydów” (Drogicka vel Wiśniewska) i „dawał mi chleba i słoniny” (Prybut), „dawał mi chleb i słoninę, za co nic nie płaciłem, oraz ostrzegał nas Żydów, żebyśmy się zanadto nie kręcili” (Kaplan). Przypomnijmy – według prawa niemieckiego w okupowanej Polsce za wszystkie te czyny groziła kara śmierci nie tylko sołtysowi Malinowskiemu, ale całej jego rodzinie, a być może nawet całej wsi Malinowo!

Tak więc konfrontując treść rozdziału „Dalej jest noc” autorstwa prof. Barbary Engelking pod redakcją tejże i prof. Jana Grabowskiego z materiałami źródłowymi odkryliśmy, że autorzy w naszej ocenie dokonali następujących – niepokojących nas – działań ze źródłami:

1)opuszczenie istotnego fragmentu zeznań Estery Drogickiej vel Marii Wiśniewskiej świadczących na korzyść Edwarda Malinowskiego, który za ukrywanie jej i karmienie nie pobierał żadnych pieniędzy (…mimo że byłam bez grosza…”) – to właśnie te słowa zostały w badanym przez nas fragmencie książki zastąpione nawiasem kwadratowym „[..]”
2)Wycięcie z zeznań słów Estery Drogickiej vel Marii Wiśniewskiej: W 1945 roku narzeczony tej dziewczyny, której Malinowski zabrał kolczyki mówił mi, że Malinowski oddał mu te kolczyki i chwalił go
3) Opuszczenie/pominięcie zeznania innych Żydów: Lejby Prybuta i Chuny Kapłana świadczących o tym, że Edward Malinowski syn Stanisława pomagał Żydom w trakcie okupacji i że na Żydów w lesie doniósł gajowy, oraz że kolczyki Malinowski oddal narzeczonemu zabitej Żydówki
4) brak przypisu o tym, że Estera Drogicka vel Maia Wiśniewska była Rastenburgu – w tym brak przypisu do źródeł opisujących jej historię na robotach: poznania tam męża, handlowania z Edwardem Malinowskim, ograbieniu jej przez niego – o czym pisze autorka w korpusie tekstu.
5)Brak informacji, że Estera Drogicka vel Maria Wiśniewska jest tzw. „świadkiem ze słyszenia”, że w czasie mordu Żydów nie była ona obecna w Malinowie, – w przeciwieństwie do świadków Kaplana i Prybuta i licznych świadków Polaków, mieszkańców wioski, którzy byli świadkami bezpośrednimi zdarzenia jakie miało miejsce w Malinowskim lesie.

Zastanawialiśmy się jakie podstawy do twierdzenia o winie Malinowskiego ma zatem autorka rozdziału w książce „Dalej jest noc” w którym opisana jest ta historia? Zarówno ona jak i redaktor, oboje profesorowie, mający w dorobku wiele publikacji na temat Holokaustu? W dodatku – jeśli chodzi o opis pobytu Marii Wiśniewskiej vel Estery Drogickiej na robotach w Rastenburgu – autorka nie podaje żadnych źródeł w przypisach, opis wydarzeń jest jakby „zawieszony w powietrzu” – więc pomyśleliśmy, że albo autorka ma jakąś wiedzę pozaźródłową, albo dotarła do źródła informacji na ten temat, ale – z niezrozumiałych dla nas powodów – nie wspomniała tego źródła w przypisie czy w korpusie tekstu.

Wszystko to wydawało mi się to bardzo tajemnicze i w mojej ocenie niezgodne z tym czego uczyłem się na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w latach 1984-1991 studiowałem. A i gdzie profesor Grabowski dokładnie w tych samym czasie, na tym samym wydziale i tym samym seminarium magisterskim uczył się podstaw metodologii badań historycznych, więc mamy pod tym względem jednakowe umiejętności i nie ma tu znaczenia, że on od 20 lat zajmuje się Holokaustem, a ja jestem publicystą i założyłem Redutę Dobrego Imienia. Zasady prowadzenia badań naukowych są niezmienne – no chyba, że badanie Holokaustu ma jakąś odmienną metodologię, o której nie wiem.

Analizując to wszystko stawiałem dalsze pytania: czy to jest książka naukowa? Kto zaakceptował tę książkę do druku, kto pisał recenzję, i na jakiej podstawie rozliczono grant w wysokości 522 tys. złotych przyznanych na ten projekt badawczy?

Ta konstatacja dotycząca warsztatu metodologicznego w pracy prezentowanej przez – było nie było – renomowanych naukowców skłoniła nas do sprawdzenia w terenie, czy informacje podane przez Drogicką/Wiśniewską i pozostałych żydowskich świadków mogą być prawdopodobne jeśli chodzi o topografię okolicy. Chcieliśmy znaleźć ślady opisywanej historii i dotrzeć do rodziny Edwarda Malinowskiego, aby usłyszeć ich relację o wydarzeniach. Było to istotne dlatego, że z akt sprawy wynika, że żona i młodszy syn Edwarda Malinowskiego zostali aresztowani i skazani w 1949 roku za kontakty z podziemiem niepodległościowym, tj. z lokalnym oddziałem poakowskim pod dowództwem Czesława Pileckiego „Jaskółki”.

Jeśli rodzina Edwarda Malinowskiego, miała kontakty z podziemiem niepodległościowym, żołnierzami wyklętymi w roku 1949, to znaczy, że musiała być wcześniej w jakiś sposób powiązana z Armią Krajową czy innymi organizacjami podziemnymi w trakcie II wojny światowej. Kontakt z patrolem Jaskółki w okresie, gdy konspiracja poakowska w tym czasie była praktycznie rozbita przez UB oznaczał, że rodzina Malinowskich musiała cieszyć się zaufaniem żołnierzy i dowódcy tego oddziału, musiała być im znana, bo przecież Jaskółka musiał obawiać się prowokacji ubeckiej. Istotnym jest dla sprawy by ocenić postawę Edwarda Malinowskiego w trakcie okupacji niemieckiejJeśli był związany z Armią Krajową lub cywilnymi strukturami Polskiego Państwa Podziemnego to jego działanie – pomoc Żydom, przechowywanie ich, ochrona ludności wsi przed wywozem na roboty, musi być widziana nie tylko w kontekście człowieczeństwa i dobroci serca, ale także obywatelskiej postawy żołnierza i obywatela służącego Ojczyźnie. Po uświadomieniu sobie tego tym bardziej byliśmy zmotywowani do odkrycia prawdy o Edwardzie Malinowskim. Oskarżenie człowieka 75 lat po wojnie, który został uniewinniony przed sądem, o zbrodnie kolaboracji z Niemcami i współudział w morderstwie Żydów (bo tak w naszej ocenie należy odczytywać zdanie „był współwinny śmierci Żydów” z tekstu prof. Barbary Engelking pod redakcją prof. Jana Grabowskiegoto ponowne niszczenie pamięci człowieka, który dobrze zasłużył się ojczyźnie.

Wieś Malinowo leży kilkanaście kilometrów od Drohiczyna w parafii Dziadkowice, gdzie jest kościół parafialnyParafia została ufundowana w 1451 roku. Są to „okolice” szlacheckie i Malinowo jest właśnie takim zaściankiem. Rozrzucona po płaskich polachnie jest typową ulicówką. Są tam drogi, które się nawzajem krzyżują, gospodarstwa dosyć oddalone od siebie. W pobliżu jest las, w którym w 1943 roku rozegrała się tragedia Żydów ukrywających się w bunkrach. Wydani zostali przez gajowego Półtoraka z pobliskiej wsi Czarna Wielka. Już w pierwszym domu w którym po przyjechaniu do Malinowa zapytaliśmy o Edwarda Malinowskiego wskazano nam drogę do gospodarstwa państwa Leszczyńskich. Okazało się, że mieszka tam pani Filomena Leszczyńska, bratanica Edwarda Malinowskiegorazem ze swoim synem i jego rodziną. Ponieważ wieś jest rozrzucona po polach, zabudowania tego gospodarstwa są oddalone od innych budynków i mimo, że oczywiście przez 75 lat po wojnie topografia mogła się zmienić, widać, że było to miejsce dobre do ukrywania Żydów: z dala od innych zabudowań, przy bocznej drodze. Spotkanie z państwem Leszczyńskimi było w szczególny sposób wzruszające. Z jednej strony są to rolnicy mający gospodarstwo mleczne, z drugiej strony widać, że jest to rodzina z tradycjami, z książkami na półce biblioteczki i rozmowa z nimi wskazuje głębsze podłoże kulturowe niż by to na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

Pani Filomena Leszczyńska ma 80 lat i doskonale pamięta stryja i swojego ojca, którzy jak się okazało na ochotnika poszli na wojnę bolszewicką w 1919 roku i dosłużyli się stopnia kaprala w kampanii CKMJak mówi „doszli, z razem z generałem Żeligowskim, aż do Smoleńska. Gospodarstwo ojca pani Filomeny Leszczyńskiej sąsiadowało z gospodarstwem jego brata Edwarda Malinowskiego, syna Stanisława, którego w trakcie okupacji niemieckiej, Niemcy wyznaczyli na sołtysa, w miejsce Adolfa Malinowskiego, który to miał syna Edwarda Malinowskiego, syna Adolfa.

Jak widzimy we wsi Malinowo w 1943 roku w momencie wydarzeń opisywanych w „Dalej jest noc” mieszkało przynajmniej 4 Malinowskich: sołtys Edward Malinowski syn Stanisława ur. w 1895 roku, Edward Malinowski syn Adolfa ur. w 1920 roku , Adolf Malinowski były sołtys, Edmund Malinowski, Franciszek Malinowski. To wynika z rozmowy z pani Filomeną Leszczyńską i akt sprawy Edwarda Malinowskiego syna Stanisława. Już teraz widać dlaczego tak ważne jest imię ojca przy opisie historii Edwarda Malinowskiego. Z relacji pani Filomeny Leszczyńskiej dowiedzieliśmy się, że donos na Edwarda Malinowskiego syna Stanisława jej stryja, wynikał z zadawnionego zatargu jeszcze sprzed wojny. Ponieważ rodzina Malinowskich była zamożniejsza niż reszta wsi w czasach pierwszej okupacji sowieckiej byli pod uważną obserwacją szpicli sowieckich i prawdopodobnie tylko dlatego nie zostali wywiezieni na Sybir, że w czerwcu 1941 roku Niemcy napadli na Sowiety. Pani Filomena Leszczyńska w momenciegdy w Malinowie Niemcy zamordowali Żydów miała 3 lata, ale w pamięci zbiorowej jej rodziny i mieszkańców wsi zachowała się żywa pamięć tych wydarzeń, co znajduje potwierdzenie w aktach sprawy z 1950 roku – zarówno w zeznaniach ocalałych Żydów (Drogicka, Prybut, Kapłan) jak i zeznających mieszkańców wsi: Niemcy zjawili się we wsi zimą 1943 roku weszli do gospodarstwa Edwarda Malinowskiego syna Stanisława kazali mu zwołać ludzi z łopatami, ten wyznaczył kilku mężczyzn w tym Edwarda Malinowskiego syna Adolfa. Niemcy kazali zawołać gajowego z Czernej odległej o kilka kilometrów. Gajowy się nie zjawił na pierwsze zawołanieponieważ najprawdopodobniej był na obchodzie. Gdy w końcu przyszedł Niemcy po rozmowie z nim na osobności kazali iść wszystkim do lasu, gdzie gajowy z Czernej wskazał im kryjówkę Żydów. Niemcy zaczęli wyganiać z niej Żydów podczas gdy przybyli z Niemcami mężczyźni z łopatami, w tym obydwaj Edwardowie Malinowscy zostali na skraju lasu na zaśnieżonym polu. Niemcy tymczasem zgromadziwszy Żydów kazali im się rozbieraća następnie wszystkich zastrzelili. Ponieważ już się zmierzchało Niemcy kazali zakopać rozstrzelanych następnego dnia. Wtedy to podczas pochówku sołtys Edward Malinowski syn Stanisława zabrał ze zwłok zabitej Żydówki złote kolczyki, które oddał narzeczonemu zabitej, jak zeznają Prybut, Drogicka i Kapłan. Zabrał je nie tylko dlatego, że były pamiątką dla ukrywającego się u niego Żyda, ale także przedmiotem wartościowym, który mógł być wykorzystany przy dalszym ukrywaniu się.

To co wydarzyło się w 1943 roku w Malinowie „akcja likwidacyjna w ramach polowań na Żydów” po likwidacji getta w Drohiczynie jest jedną z wielu na tym terenie zbrodni dokonanych przez Niemców w majestacie niemieckiego prawa wprowadzonego w okupowanej Polsce, które to prawo tak wnikliwie opisał prof. Bogdan Musiał w swojej książce „Kto dopomoże Żydowi[9]. Otóż prawo to stanowiło, że nie tylko pomoc Żydowi w jakiejkolwiek formie w roku 1943 była karana śmiercią, ale także odmowa w uczestniczeniu np. w takiej akcji jak opisana wyżej w Malinowie. Sołtys według tego prawa był zakładnikiem. Gdyby znaleziono we wsi Żydów, partyzantów, broń lub ktoś z mieszkańców przeciwstawiał się Niemcom, to sołtys jako pierwszy został by rozstrzelany.

Analiza wydarzeń z Malinowa wskazuje, że Niemcy dowiedzieli się od kogoś, prawdopodobnie od gajowego z Czernej o miejscu ukrywania się Żydów w lesie w pobliżu Malinowa, jeszcze przed przybyciem do wsi – wskazuje na to konkretne polecenie zawołania gajowego z CzernejTo on wskazał Żydów i najprawdopodobniej wcześniej poinformował o tym, że znajdują się w jego lesie. Gajowy z Czernej po tych wydarzeniach został zabity przez partyzantów. Jedno z zeznań mówi o „żydowskiej partyzantce”.

Zapytaliśmy rodzinę Malinowskich o szereg wydarzeń, które są wskazane w aktach sprawy sądowej z 1950 roku. Filomena Leszczyńska opowiedziała m.in., że żona stryja – Maria Malinowska i jej syn Tadeusz zostali skazani za kontakty z oddziałem Czesława Jaskółki na więzienie i wyrok odsiadywali w Białymstoku. Tadeusz Malinowski syn Edwarda miał w tym czasie 15 lat i jak wspomina rodzinatortury, które przeszedł w ubeckim więzieniu (karcer z zimną wodą po szyję, stójki, konwejer) spowodowały, że nie urósł, zawsze był niskiego wzrostu. Rodzina Malinowskich przez cały okres powojenny, aż do III RP była poddawana szykanom – kradzieże, najścia na dom, uniemożliwienie kształcenia, domiary, kontyngenty, itd.

Gdy weszliśmy do domu pani Filomeny Leszczyńskiej, bratanicy Edwarda Malinowskiego odnieśliśmy wrażenie, że nasze pojawienie się było dla nich tak jakby pojawieniem się kawałka wolnej Polski w ich domu, bo publiczne oskarżenia ich krewnego o zbrodnie i kolaborację z Niemcami stały się dla nich źródłem dodatkowego cierpienia. Nie dość, że rodzina była prześladowana przez komunistów, to piętno nałożone na nich przez autorów książki „Dalej jest noc” tak jawnie niesprawiedliwe w świetle ich wiedzy o wydarzeniach jest dla nich nie do zniesienia. Poprosili zatem Redutę o wsparcie w walce z oszczerstwami dotykającymi ich rodzinę. Słuchając relacji pani Filomeny Leszczyńskiej o losach rodziny, jej ojca i stryja, konfrontując to z materiałem źródłowym dostępnym w IPN zorientowaliśmy się, że mamy do czynienia z polską patriotyczną rodziną z tradycjami walki o wolność, walki z komunizmem, walki takiej jaka mogła być prowadzona w trakcie wojny i w okresie powojennym. Oprócz tego, że sołtys Edward Malinowski syn Stanisława ukrywał Żydów i im pomagał w trakcie okupacji niemieckiej, to w tych samych zabudowaniach ukrywał po wojnie prawdopodobnie do 1954 roku porucznika Kazimierza Krasowskiego, ps. Głuszec, który dopiero w trakcie prowokacji tzw. V Komendy WiN został wywabiony z kryjówki u rodziny Malinowskich i zamordowany w Białymstoku w grudniu 1954 roku po fikcji procesu sądowego. Według relacji rodziny ukrywał się u nich także nieznany z imienia i nazwiska pułkownik (albo z AK albo z NSZ). Syn sołtysa Edwarda Malinowskiego, Henryk Malinowski16 września 1949roku będąc studentem Politechniki Warszawskiejwraz z kolegami z podziemia pojechał do Gdańska z wykupionymi biletami na lot z Gdańska do Katowic i po starcie porwał samolot do Szwecji. To wydarzenie było sensacją w Szwecji, jednakże władze szwedzkie nie podały do publicznej wiadomości tożsamości porywaczy, ponieważ było wiadomo, że to polscy antykomunistyczni partyzanci dokonali porwania. Henryk Malinowski w Szwecji ukończył politechnikę, był inżynierem, a od lat siedemdziesiątych był przewodniczącym Rady Wychodźstwa Polskiego w Szwecji – najstarszej i najważniejszej organizacji polonijnej w Szwecji[10]. Sam Edward Malinowski syn Stanisława po uniewinnieniu i zwolnieniu z więzienia przeniósł się do Warszawy, często odwiedzając rodzinne strony.

Postanowiłem wesprzeć panią Filomenę Leszczyńską w jej walce o dobre imię jej stryja. Nie tylko dlategoże publikacja pod red. prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking stawia tak ciężkie zarzuty polskiemu bohaterowi kalając jego dobre imię, ale także z tego względu, że w naszej ocenie cała ta sprawa może być modelowym wręcz przykładem wybiórczego wykorzystywania źródeł historycznychco może się przekładać na niszczenie dobrego imienia nie tylko Edwarda Malinowskiego, ale i innych Polaków czy wreszcie Polski. Czy działania takie ma na celu przedstawienia Polaków jako co najmniej współwinnych Holokaustu, czy może jest jakaś inna tego przyczyna?

W konsekwencji wykrycia tych błędów metodologicznych i niejasności w pochodzeniu informacji o pobycie Estery Drogickiej/Marii Wiśniewskiej w Rastenburgu i jej losów po opuszczeniu Malinowa postanowiliśmy poszukać tych źródełJuż w pobieżnym przeglądzie wiedzieliśmy że miejsc gdzie znajdują się relacje i wspomnienia ocalonych z Zagłady jest kilka – Yad Vashem, Fundacja Shoah, United States Holocaust Museum. Poszukiwania trwały – nasi wolontariusze w Nowym Jorku i Sztokholmie oraz pracownicy Reduty w Warszawie przesłuchiwali dziesiątki nagrań Ocalonych z Holocaustu, jednak bez skutku. Trzeba wiedzieć, że nagrania te nie są dostępne online i nie można też ich zgrać w czytelni instytucji mającej do nich dostęp, np. w Muzeum Polin. Nie mogliśmy znaleźć nagrania, relacji zapisu wspomnień Estery Drogickiej/Marii Wiśniewskiej albo Marii Bujalskiej – bo takie nazwisko też znaleźliśmy w archiwach IPN. Do dotarcia do nich pomógł nam przypadek: dziennikarka liberalnej Gazety Wyborczej przysłała do nas zapytanie o pozew przeciwko Grabowskiemu i Engelking, który złożyliśmy w międzyczasie. To co już znaleźliśmy – konfrontacja tekstu z książki z tym co zawierają akta było niezwykle interesujące i wystarczające do złożenia pozwu. Dziennikarka GW napisała maila w którym pytała:

Szanowny Panie,

W nawiązaniu do korespondencji via sms przesyłam pytania:

1.Czy to Reduta Dobrego Imienia zgłosiła się do Pani Filomeny Leszczyńskiej czy Pani Filomena Leszczyńska zgłosiła się do Reduty Dobrego Imienia w związku z fragmentem książki pod red. Barbary Engelking i Jana Grabowskiego “Dalej jest noc” poświęconego relacji Marii Wiltgren (wcześniej Wiśniewskiej) vel Estery Drogickiej o stryju Pani Filomeny Leszczyńskiej, Edwardzie Malinowskim? 
2.Czy to Państwo wystąpili z inicjatywą pozwu? 
3.Jak określiliby Państwo – jako Reduta Dobrego Imienia – swoją rolę w sprawie? 
4.Dlaczego ma być Pan świadkiem? 
5.Czy neguje Pan świadectwo Ocalałej, Marii Wiltgren vel Estery Drogickiej?
6.Czy Edward Malinowski w Pana ocenie nie wydał Żydów ani nie ograbił Marii Wilgren vel Estery Drogickiej? Ocalała mówiła o tym w nagraniu z 1996 roku dla Shoah Foundation. Jest ono Panu znane?
7.Co oznacza żądanie postawione w pozwie, a dotyczące wydania oświadczenia, że celem autorów “Dalej jest noc” było oskarżenie Polaków o mordowanie Żydów?[11]

Pytanie numer 5 przykuło moją uwagę. Szybko sprawdziliśmy i rzeczywiście okazało się, że w USHMM jest nagranie Marii Wiltgren. Nasi wolontariusze w Sztokholmie przesłuchali je i zrobili notatki  to była nasza Estera Drogicka vel Maria Wiśniewska vel Maria Bujalska, która teraz nazywała się Maria Wiltgren. Postanowiłem zatem odpowiedzieć dziennikarce GW. Oto tekst mojej odpowiedzi do niej:

Pani Redaktor,
odpowiedzi na pytania poniżej.


Zanim napisze Pani tekst proszę zapoznać się 
dokładnie z zeznaniami świadków z 1949 r. dotyczącymi historii Edwarda Malinowskiego syna Stanisława (dalej SOŁTYS) oraz wysłuchać całego nagrania rozmowy z Marią Wiltgren (vel Esterą Drogicką vel Marią Wiśniewską) z 1996 r. O tym, że SOŁTYS pomagał Żydom opowiadali także inni, przez niego ocaleni Żydzi oraz Filomena Leszczyńska, jego bratanica. Dajemy wiarę zeznaniom p. Estery Drogickiej z 1949 roku ponieważ są one spójne z zeznaniami wielu innych świadków i potwierdzają, że SOŁTYS Malinowski pomagał Żydom, Polakom i Rosjanom w trakcie wojny. Trzeba koniecznie podkreślić fakt, że Marii Wiltgren (czyli Drogickej) nie było w Malinowie w 1943 roku, kiedy doszło tam do wydania Żydów ukrywających się w lesie (18-22 osób wedle różnych źródeł). Wówczas przebywała w Kętrzynie i historię zabicia Żydów w Malinowskim lesie znała najprawdopodobniej od… Edwarda Malinowskiego syna Adolfa(!). Trzeba bowiem wiedzieć, co wynika również z akt sprawy sądowej SOŁTYSA, że w Malinowie było dwóch Edwardów Malinowskich. Jeden był synem Adolfa Malinowskiego, drugi synem Stanisława. Przy czym – co również istotne – Adolf Malinowski to poprzedni sołtys w Malinowie. (….) Z relacji tego Edwarda – syna Adolfa – Estera Drogicka zna kwestię śmierci Żydów (jednak w swojej relacji nie przytacza wielu  szczegółów, być może ich nie znała). I to  właśnie z tym Edwardem (synem Adolfa) – jak się wydaje z relacji – korespondowała Estera Drogicka będąc w Kętrzynie. Maria Wiltgren (Estera Drogicka) przyjechała ponownie do Malinowa dopiero w 1944 roku na urlop. I wówczas mieszkała u Edwarda Malinowskiego syna Adolfa.

Skąd zatem taka pewność autorów „Dalej jest noc”, że to SOŁTYS Malinowski „jest współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów”? Z relacji Estery Drogickiej z 1996 r. wcale – w mojej ocenie – to nie wynika. Dlaczego pisząc książkę badacze podali w źródłach przypis do odnoszący się do aktu procesu Malinowskiego i  oskarżenia z 1949 roku z zeznaniem Wiltgren (Estery Drogickiej), ale już nie podali nagrania z Marią Wiltgren z 1996 roku jako źródła do opisu jej losów? (….) Czym kierowali się badacze nie wskazując źródła do relacji Ocalonej z 1996 r.? Czy może chcieli dopasować tę historię do swojej tezy badawczej, czy kierowało nimi coś innego? Dlaczego pominięto informację, że w aktach sprawy sądowej SOTYSA Edwarda Malinowskiego znajdują się wyjaśnienia kilku świadków – ocalałych Żydów oraz Polaków – których, podobnie jak Estera Drogicka wskazują, że winnym wydania Żydów był gajowy, zaś SOŁTYS Edward Malinowski (syn Stanisława) ukrywał Żydów i im pomagał? Jaki jest cel pomijania tak istotnych faktów, przy ciężkim oskarżeniu SOŁTYSA Edwarda Malinowskiego o współudział w mordowaniu Żydów? Dlaczego pomijane są tak istotne fakty, które przeczą tezie, że Polacy mordowali Żydów? W aktach sprawy z 1949 jest wielu Malinowskich z Malinowa. Czy rzetelny badacz może łączyć dowolnie różne historie i osoby i nie docierać do prawdy? Czy można oskarżać już nieżyjących o niepopełnione zbrodnie pomijając pewne źródła z czasu wydarzeń, gdzie świadkowie lepiej pamiętają to co się wydarzyło (co jest naturalne), a jednocześnie bazując na świadectwie złożonym po upływie prawie 50 lat od wydarzeń, świadectwu, z którego wynika, że Estera Drogicka mówi o dwóch różnych Edwardach Malinowskich?
Mamy więc tutaj dwa oświadczenia ocalonej Marii Wiltgren (zeznanie sądowe z 1949 i nagranie filmowe 1996). I 
mamy zeznania kilkudziesięciu innych osób świadczące na korzyść SOŁTYSA Malinowskiego. W „Dalej jest noc” autorzy pominęli te fragmenty, które świadczą na korzyść Polaka – SOŁTYSA Malinowskiego. I opisali historię Marii Wiltgren (vel Estery Drogickiej) dopasowując ją – w mojej ocenie – do swojej tezy badawczej.

Ponadto informacje o tym świadczące o niewinności SOŁTYSA Edwarda Malinows
kiego są schowane w przypisach i nie są łatwo widoczne dla czytelników – przeciwieństwie do zdania o „współwinie” SOŁTYSA Edwarda Malinowskiego w zabójstwie Żydów.
Poza tym ani w książce, ani w przypisie Barbara Engelking i Jan Grabowski nie wskazali,  że:


– istnieją relacje innych ocalałych Żydów i Polaków, którzy twierdzili, że SOŁTYS Malinowski był niewinny (w relacjach również innych Żydów i Polaków pojawia się taki sam przekaz jak w zeznaniach Estery Drogickiej)


– SOŁTYS Edward Malinowski był człowiekiem, który pomagał ludziom również w  ten sposób, że nikt z wsi Malinowo nie wyjechał na roboty przymusowe do Niemiec (za wyjątkiem jednej osoby która zgłosiła się dobrowolnie – w aktach sprawy istnieją zeznania świadczące o tym)


– SOŁTYS był uczciwym, prawym i cenionym przez ludzi człowiekiem – w aktach sprawy jest kilka listów do sądu podpisanych przez mieszkańców Malinowa świadczących o jego uczciwości i wskazujących, że Żydów zabitych w lesie koło Malinowa wydał gajowy.


Wszystko to świadczy – w mojej opinii – o wybiórczym traktowaniu źródeł, tak aby wskazać we fragmencie  książki „Dalej jest noc” winę Edwarda Malinowskiego – wbrew faktom i z pominięciem kardynalnych zasad pracy badawczej historyka. Taka jest nasza ocena tego działania.


ODPOWIEDZI NA PYTANIA:

Czy to Reduta Dobrego Imienia zgłosiła się do Pani Filomeny Leszczyńskiej czy Pani Filomena Leszczyńska zgłosiła się do Reduty Dobrego Imienia w związku z fragmentem książki pod red. Barbary Engelking i Jana Grabowskiego “Dalej jest noc” poświęconego relacji Marii Wiltgren (wcześniej Wiśniewskiej) vel Estery Drogickiej o stryju Pani Filomeny Leszczyńskiej, Edwardzie Malinowskim?
Reduta Dobrego Imienia trafiła do Filomeny Leszczyńskiej w ramach jednego ze swoich projektów badawczych. Pani Filomena była oburzona faktem w jaki sposób potraktowano jej stryja i przedstawiła szereg dowodów na to, że teza z książki „Dalej jest noc” na temat jej stryja jest całkowicie nieprawdziwa. Stryj Pani Filomeny, Edward Malinowski, był bohaterem, który w czasie wojny ratował  ludzi, bez względu na ich narodowość (Żydów, Rosjan i Polaków), co potwierdzają zeznania nie tylko Estery Drogickiej ale też dwóch innych uratowanych przez niego Żydów oraz kilkudziesięciu Polaków. Potwierdza to również wyrok sądu uniewinniający Edwarda Malinowskiego.

Czy to Państwo wystąpili z inicjatywą pozwu?
Powodem w sprawie jest Filomena Leszczyńska, która chciała wytoczyć pozew o naruszenie jej dóbr osobistych.

Jak określiliby Państwo – jako Reduta Dobrego Imienia – swoją rolę w sprawie?
Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom jest fundacją mająca jako cele  statutowe inicjowanie i wspieranie 
działań mających na celu prostowanie nieprawdziwych informacji pojawiających się w mediach na temat historii Polski, a szczególnie: przebiegu II Wojny Światowej, udziału w niej Polaków, stosunku Polaków do Narodu Żydowskiego, na temat niemieckich obozów koncentracyjnych, propagowanie wiedzy na temat historii i kultury Polski oraz współczesności polskiej, przeciwdziałanie rasizmowi i ksenofobii, zwróconym przeciwko Polakom i obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej bez względu na pochodzenie, rozwijanie i umacnianie postaw nastawionych na aktywne współdziałanie w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Cele te realizowane są poprzez takie działania jak: monitoring mediów w celu wykrycia zniesławień skierowanych przeciwko Polsce i Polakom, prowadzenie działań prawnych skierowanych przeciwko osobom, organizacjom i instytucjom dopuszczających się zniesławień Polski i Polaków, organizację publicznych wydarzeń: m.in. pikiet, demonstracji, pochodów, wieców, koncertów, jarmarków, festynów zgodnie z przepisami miejscowego prawa w celu zaprotestowania przeciwko zniesławieniom skierowanym przeciwko Polsce i Narodowi Polskiemu, działalność edukacyjną, wydawniczą i badawczą. Reduta Dobrego Imienia broni dobrego imienia Polski i Polaków.
W sprawie Edwarda Malinowskiego mamy – w mojej ocenie – do czynienia z kilkoma niepokojącymi nas działaniami. Z jednej strony mamy usuwanie – w książce naukowej –  z zeznań Estery Drogickiej  tych fragmentów mówiących o tym, że p. Malinowski pomagał jej nieodpłatnie, po to aby przedstawić jego historię w negatywnym kontekście. Z drugiej strony, w pracy nie znajdziemy istotnej informacji, że istnieją  zeznania innych żydowskich i polskich świadków, którzy potwierdzają, że Edward Malinowski ratował Żydów. Osobiście wydaje mi się, że zabieg taki nie był przypadkowy. Jednocześnie takie przedstawienie Edwarda Malinowskiego,  jest z pewnością bezprawnym naruszaniem jego dobrego wizerunku Polaka, pomagającego ludziom podczas niemieckiej okupacji i wszechobecnego niemieckiego terroru.

Dlaczego ma być Pan świadkiem?
Opowiem sądowi o tym w jaki sposób odkryliśmy nieprawdziwe informacje w książce „Dalej jest noc” oraz jaki negatywny wpływ wywarły te pomówienia na życie Filomeny Leszczyńskiej oraz jakie to ma przełożenie na wizerunek Polski.

Czy neguje Pan świadectwo Ocalałej, Marii Wiltgren vel Estery Drogickiej?
Opieramy się m.in. na zeznaniu Estery Drogickiej z procesu sądowego z 1949 r. , kiedy mówiła, że Edward Malinowski ją uratował i jej pomagał. Zarzucamy autorom książki „Dalej jest noc” celowe pomijanie fragmentów zeznań tego świadka, np. o tym że Edward Malinowski ratował ją nieodpłatnie. Informacje zawarte w zeznaniach Estery Drogickiej pojawiają się w zeznaniach złożonych  przed sądem przez dwóch uratowanych przez Edwarda Malinowskiego Żydów oraz kilkudziesięciu Polaków.

Czy Edward Malinowski w Pana ocenie nie wydał Żydów ani nie ograbił Marii Wiltgren vel Estery Drogickiej? Ocalała mówiła o tym w nagraniu z 1996 roku dla Shoah Foundation. Jest ono Panu znane?
W mojej ocenie nie można sobie wybierać z kompletu dokumentów (w tym dokumentów urzędowych – akt sądowych, zeznań świadków składanych bezpośrednio po zdarzeniu oraz świadectwa złożonego 50 lat po zdarzeniu) tylko tych fragmentów, które pasują do tezy badawczej, że Polacy mordowali Żydów, a potem przedstawiać historii Polaka, Edwarda Malinowskiego w sposób nieprawdziwy. A w naszej ocenie właśnie z takim działaniem mamy do czynienia. Nie można przepisać zeznań i usunąć fragmenty, które świadczą na korzyść Edwarda Malinowskiego . Nie można NIE wspomnieć, że kilkudziesięciu świadków potwierdziło przed sądem, że Edward Malinowski ratował Żydów. NIE MOŻNA NIE WSPOMNIEĆ ZEZNAŃ SAMYCH ŻYDÓW (POZA DROGICKĄ) KTÓRZY MÓWILI, ŻE MALINOWSKI IM POMAGAŁ I ŚWIADCZYLI O JEGO UCZCIWOŚCI.   Rzetelny badacz naukowy musi czytelnikowi przedstawić różne aspekty sprawy. W książce „Dalej jest noc” we fragmencie w którym jest opisana historia Estery Drogickiej w mojej ocenie pokazano tylko takie źródła, które pasują badaczowi do tezy badawczej. Rzetelny badacz powinien pokazywać także te źródła, które tej tezie przeczą. Na tym polega rzetelność badań naukowych. Mówimy tu bowiem o bardzo poważnych zarzutach w stosunku do SOŁTYSA Edwarda Malinowskiego – o współodpowiedzialności za mordowanie Żydów.  Myślę, że to było celowe działanie aby tę historię dołożyć do książki właśnie w taki sposób. A niesprawiedliwie cierpi na tym  wiekowa dzisiaj Filomena Leszczyńska i rodzina Edwarda Malinowskiego.

Co oznacza żądanie postawione w pozwie, a dotyczące wydania oświadczenia, że celem autorów “Dalej jest noc” było oskarżenie Polaków o mordowanie Żydów?
Nie ma takiego żądania w pozwie. W pozwie Filomena Leszczyńska żąda sprostowania i przeprosin za nieprawdziwe oskarżenie jej stryja Polaka, Edwarda Malinowskiego i celowe dołączenie jego zmanipulowanej historii do tezy, że Polacy mordowali Żydów.


Pani Redaktor,

czy teraz – mając tą pełną wiedzę opublikuje Pani wyjaśnienia w całości, zdecyduje się dokładnie zbadać sprawę czy też może wybierze Pani tylko te zdania, które pasują do wcześniej założonej tezy artykułu?


Prosz
ę o przesłanie autoryzacji
Prosz
ę o potwierdzenie otrzymania tego maila z odpowiedziami na pytania zadane w Pani Redaktor mailu.

Z poważaniem

Prezes Reduty Dobrego Imienia
[12]

Zabraliśmy się do pracy. Okazało się, że w nagraniu z 1996 roku Estera Drogicka (zostańmy przy pierwszym nazwisku) wspomina wydarzenia wojenne od wybuchu wojny. Ponad dwugodzinne nagranie zawiera w sobie wiele szczegółów jej życia – i ta biografia znowu różni się od wcześniej przez nas analizowanych. Opisane są jej dzieje podczas okupacji sowieckiej 1939-1941. Interesujący nas okres okupacji niemieckiej, gdy dotarła do Malinowa a potem do Rastenburga – opowiedziany jest przez nią w tonie krytycznym w stosunku do Polakówale – naszym zdaniem – Estera Drogicka wcale nie mówi na tym nagraniu, że to Edward Malinowski był winny doniesienia na Żydów w Malinowskim lesie. W jej opowieści przewija się kilka postaci, których rozróżnienie okazało się kluczowe dla naszej opowieści.

Historia, która wyłania się z akt z IPN oraz zeznań przed sądem w 1950 r. Estery Drogickiej i świadectwa Estery Drogickiej/Marii Wiltgren złożonego w 1996 r. jest następująca:

1.We wsi Malinowo, w czasie II wojny światowej, żyli Adolf Malinowski – który przed wojną był sołtysem, Edward Malinowski – jego syn (Edward Malinowski syn Adolfa) i Edward Malinowski s. Stanisława. Ten ostatni Edward Malinowski s. Stanisława był sołtysem Malinowa w czasie II wojny światowej
2.Po likwidacji getta i zabójstwie w drohiczyńskim lesie siostry, dzieci siostry i dziecka Estery Drogickiej, sama Estera Drogicka (biegnąc przez las) znalazła się w Malinowie i zapytała o sołtysa. Z informacji przekazanych przez Esterę Drogicką/Marię Wiltgren wynika, że trafiła do Edwarda Malinowskiego, który powiedział, że nazywa się Adolf. Ów Edward Malinowski zaprowadził ją na żandarmerię, skąd została wywieziona do Niemiec (działanie to oceniała pozytywnie jako uratowanie jej życia).
3.Następnie, by się uwiarygodnić jako Polka z Malinowa (była bowiem podejrzewana o to, że jest Żydówką), napisała do Malinowa adresując swój list – jak twierdzi – „sołtys Adolf Malinowski” i list ten trafił do syna Adolfa Malinowskiego, Edwarda Malinowskiego. Tego Edwarda Malinowskiego Estera Drogicka nie znała wcześniej i nigdy go nie widziała. Wymiana listów pomiędzy Esterą Drogicką a Edwardem Malinowskim s. Adolfa, doprowadziła do kontaktów handlowych pomiędzy nimi (tj. Edwardem Malinowskim s. Adolfa a Esterą Drogicką/Marią Wiltgren)[13].
4.Następnie Estera Drogicka chcąc pokazać, że nie jest Żydówką pojechała do Malinowa, z Bielska odebrał ją Edward Malinowski – syn Adolfa. Był to ten Edward Malinowski, którego ona wcześniej nie znała, ale z którym korespondowała i handlowała.
5.Estera Drogicka zatrzymała się u Edwarda Malinowskiego s. Adolfa, któremu powiedziała, że jest Żydówką. Siostra Edwarda Malinowskiego s. Adolfa zrobiła Esterze Drogickiej piękną suknię na drutach.
6.W 1943 r. doszło w Malinowie do zbrodni zamordowania Żydów, zaś kiedy w 1944 r. Estera Drogicka przyjechała do Malinowskich (Edwarda s. Adolfa i jego siostry) do domu Edwarda Malinowskiego s. Adolfa przyszła żona leśniczego i powiedziała, że partyzantka żydowska zabiła jej męża. Estera Drogicka nic nie mówiła – nie odzywała się. Po wojnie jak twierdzi „uratowała życie” świadcząc na korzyść Edwarda Malinowskiego (nie jest doprecyzowane którego, można domniemywać, że Edwarda Malinowskiego s. Stanisława – sołtysa), choć „on jej zrobił dużo złego”.

Pracując nad sprawą dotarliśmy do akt pracowniczych Estery Drogickiej. Otóż okazało się, że po II wojnie światowej Estera Drogicka starała się o pracę wychowawczyni dla pracowników dzieci Urzędu Bezpieczeństwa (komunistycznej tajnej policji politycznej) i pracę tę otrzymała. W IPN znajduje się teczka „Akta personalne pracownika cywilnego UB; Wiśniewska, z d. Siemiatycka Maria, imię ojca: Jankiel, data urodzenia: 18-02-1917 r.”. Estera Drogicka/Maria Wiśniewska/Maria Wiltgren w 1947 r. zawarła z Urzędem Bezpieczeństwa umowę o pracę – wychowawczyni na koloniach letnich dla dzieci pracowników W.U.B.P (Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego).[14] W związku z tym musiała złożyć tam życiorys, który jest odmienny od życiorysu opisanego w relacji z 1996 r. Rozbieżności dotyczą śmierci rodzeństwa oraz ojca istnieje również nieco inna wersja opisu robót w Niemczech. O ile w życiorysie podanym w 1946 r. jest informacja, że rodzeństwo i ojciec giną w niemieckim obozie koncentracyjnym w Treblince, o tyle w życiorysie z 1996 r. ojciec jest zabijany przez Polaków, a siostrę jakiś Polak namówił do pójścia na żandarmerię, gdzie została zamordowana (zastrzelona).

Odkrycie źródeł do jej losów pokazanych we fragmencie książki uzmysłowiło nam, dlaczego prof. Barbara Engelking nie zamieściła przypisu źródłowego w książce na ten temat. Po pierwsze – naszym zdaniem musiałaby wspomnieć o (ocenianym przez wielu jako wstydliwy) epizodzie życia Ocalonej, czyli pracy na UB. Po drugie – musiałaby się ustosunkować do kwestii istnienia w sprawie kilku Malinowskich i rozróżnić pomiędzy Edwardem Malinowskim synem Stanisława, wskazanym przez nią jako osobę, która doniosła na Żydów, a Edwardem Malinowskim synem Adolfa, młodszym od swojego imiennika o 25 lat, który handlował z Drogicką. Nie wiemy co kierowało autorką (brak dogłębnego zbadania sprawy, zła wola by przedstawić Polaka jako winnego zbrodni czy coś jeszcze innego). Cokolwiek by to nie było naszym zdaniem należy uznać, że „Dalej jest noc” (przynajmniej w tej części dotyczącej Malinowskiego) nie jest pracą naukową przeprowadzoną w sposób rzetelny. Dodatkowo, scalenie kilku Malinowskich w jednego ułatwiło przedstawienie sołtysa Edwarda Malinowskiego jako winnego doniesienia na Żydów – dokładnie pod tezę o winie Polaków za morderstwa na Żydach podczas okupacji, pokazanie Edwarda Malinowskiego jako osobę bezduszną i cwaną (najpierw ograbia Esterę Drogickąa potem bez żadnych skrupułów z nią handluje).

Należy zatem zadać bardzo konkretne pytania:

– Kto był recenzentem książki „Dalej jest noc”? Na stronie redakcyjnej nie ma wzmianki o recenzentach

– Co spowodowało, że pozycja ta uzyskała pozytywne rozlicznie grantu w Narodowym Centrum Nauki?

– Jaki jest tryb rozliczeń grantów w NCN, skoro rozliczono pozytywnie pozycję, która zawiera takie błędy metodologiczne, dyskwalifikujące – naszym zdaniem – jej wartość jako pracy naukowej?

Konkluzja

Nasze badania archiwalne, analiza i skonfrontowanie ze źródłami półstronicowego fragmentu książki „Dalej jest noc” autorstwa prof. Barbary Engelking, pod redakcją prof. Jana Grabowskiego pozwoliły na wykrycie „błędów metodologicznych” jak nazywamy publicznie te działania Barbary Engelking.

Nasuwa nam się niestety przypuszczenie, że „błędy metodologiczne” nie są żadnym przypadkiem lecz metodą, którą posługuje się grupa skupiona wokół prof. Jana GrabowskiegoNależy sobie zadań pytanie: jaki jest cel takich działań. Naszym zdaniem mamy bowiem do czynienia nie z „pracą naukową” sensu largo, której wolność zapewnia Konstytucja Rzeczpospolitej, lecz ze swoistym „kultem cargo” w nauce[15]niedbalstwem w prowadzeniu badań lub nawet jakimś celowym bałaganem w zakresie metodologii badań powodującym dezinformację – sensu stricto.

Proces przeciwko prof. Janowi Grabowskiemu i prof. Barbarze Engelking jest w toku. Odbyły się już rozprawy podczas których przesłuchano świadków, w tym mnie na okoliczność odkrytych przez nas faktów dotyczących pominięcia niektórych źródeł oraz nie uwzględnienia w przypisie faktów z życia Estery Dorgickiej po jej wyjeździe na roboty do Niemiec, co z kolei zaprowadziło nas do odkrycia, że autorka Barbara Engelking i redaktor naukowy Jan Grabowski scalili w jedną postać Edwarda Malinowskiego przynajmniej 2 a może nawet i 3 różnych Malinowskich. A takie działania naszym zdaniem sto w sprzeczności z podstawowymi zasadami edycji i analizy źródeł, i w konsekwencji rzutują na zniesławienie Edwarda Malinowskiego w książce Dalej jest noc, pod redakcją naukową Jana Grabowskiego .

Reakcja J.Grabowskiego i B.Elgenking na pozew, złożony w imieniu Filomeny Leszczyńskiej jest ciekawa. W jednym z pism procesowych przyznali oni bowiem, że scalili w jedną postaci kilku Malinowskich, a pełnomocnik pozwanych przyznał, że jest to „pomyłka”, która jednak nie ma wielkiego znaczenia i taka pomyłka nie obraża Filomeny LeszczyńskiejPozwani chcą poprowadzić linię obrony w kierunku oddalenia pozwu ze względu na nieistnienie legitymacji czynnej powódki – nie istnienie dóbr osobistych w postaci prawa do czci przodków oraz prawa do dobrego imienia. Tymczasem istnienie tych dóbr zostało potwierdzone w prawomocnych wyrokach w 4 sprawach, które Reduta wygrała. Osią sporu nie jest tu bowiem prawda historyczna lecz to, że naszym zdaniem błędy metodologiczne (opuszczanie i niepodawanie istotnych źródeł) spowodowały zniesławienie pamięci przodka Filomeny LeszczyńskiejW nauce historycznej dociekanie do prawdy odbywa się za pomocą rzetelnej analizy źródeł i poprawnegoz punktu widzenia logiki, wnioskowania, przy zachowaniu rzetelności badawczej.

Analiza stanowiska pozwanych pozwala nam wnioskować także, iż pozwani nie tylko nie doceniają wskazanych przez nas błędów metodologicznych ale – jak mi się wydaje – liczą na to, że za pomocą ataków medialnych na nas „przykry” niekorzystne wrażenie jakie zrobi na opinii publicznej ujawnienie ich metodologii badawczej dotyczącej Edwarda Malinowskiego.

Prezes Reduty Dobrego Imienia

Załączniki: Skany kart z akt sprawy sołtysa Edwarda Malinowskiego: donos do prokuratury, sentencja wyroku, zeznania Marii Wiśniewskiej/Estery Drogickiej i Żydów, którym pomagał Edward Malinowski

 Ilustracja 1‑ Karta akt sprawy Edwarda Malinowskiego s. Stanisława – Donos do prokuratury

 

Ilustracja – Strona 1 wyroku w sprawie Edwarda Malinowskiego

Ilustracja 3 – Strona 2 wyroku w sprawie Edwarda Malinowskiego

Ilustracja 4 – Karta akt sprawy Edwarda Malinowskiego – protokół zeznania Marii Wiśniewskiej/Estery Drogickiej. Awers.

Ilustracja 5 – Rewers karty z il. 4. Dalszy ciąg zeznań Wiśniewskiej – rewers. Poniżej w p. 4. widoczny zapis zeznania Żydów ocalonych przez sołtysa Edwarda Malinowskiego. Autorka tekstu nie mogła nie zauważyć tych zeznań znajdujących się bezpośrednio pod tekstem źródłowym, który przytacza w książce. Jeśli oczywiście w ogóle miała w ręku te źródła.

Poniżej przytaczamy transkrypcję karty z  ilustracji 5 i 4.

Karta nr 83 PDF (zeznania Marii Wiśniewskiej, Chuny Kaplana i Lejby Prybuta, przy czym zeznania Kaplana i Prybuta zostały pominiete przez prof. Engelking w książce “Dalej jest noc”. Żydzi ci jasno mówią, że Edward Malinowski im pomagał, ostrzegał przed Niemcami i nie był winien doniesieniu na Żydów ukrywających się w malinowskim lesie. Trzeba pamiętać, że Maria Wiśniewska vel Wiltgren jest świadkiem ze słyszenia, natomiast Prybut i Kaplan to świadkowie naoczni. Dlaczego prof. Engelking i prof. Grabowski zakaceptowali pominięcie zeznań świadków naocznych?) 

 Pisownia zgodna z oryginałem

3. Wiśniewska Maria l. 32, wychowawczyni, mężatka, obca, zam. we Wrocław ul. Słowiańska 17; – „w czasie okupacji niemieckiej ukrywałam się jako żydówka w lesie koło Malinowa. Nikt mnie nie chciał przyjąć do domu. Weszłam więc do sołtysa Malinowskiego i ten mnie przyjął. Parę dobrych tygodni ukrywałam [karta nr 86 PDF] się w stodole Malinowskiego i on mnie karmił mimo że byłam bez grosza. W [nieczytelne] w jego stodole było pełno żydów, Malinowski dawał im jeść. 

     Ja zawdzięczam Malinowskiemu życie, gdyż wyrobił mi aryjskie papiery, a potem, namówiwszy się ze mną, zameldował, że uchylam się od robót przymusowych. Zostałam wówczas aresztowana i odesłana do Niemiec. Na urlop przyjechałam do Malinowa. 

     W czasie mordu żydów byłam w Niemczech. Otrzymałam tylko list od Edwarda s. Adolfa Malinowskiego, w którym pisał mi on, że żydów wydał w ręce niemieckie leśniczy i że go za to partyzantka żydowska zabiła. W 1945 r. narzeczony tej dziewczyny, której Malinowski zabrał kolczyki, mówił mi, że Malinowski oddał mu te kolczyki i chwalić go. 

Edward s. Adolfa Malinowski skonfrontowany ze świadkiem oświadcza, że pisał w liście, że leśniczy prowadził żandarmów do lasu. 

 

4. Kapłan Chuna, l. 34, pracownik umysłowy, zam. w Warszawie, obcy: – „gdy ukrywałem się w okolicach Malinowa, Malinowski przechowywał mnie. Dawał mi chleb i słoninę za co nic nie płaciłem, oraz ostrzegał nas Żydów, byśmy się nie kręcili zanadto. Żydów ukrytych w lesie wydali: gajowy z Czarnej i z Malinowa. Partyzantka zlikwidowała gajowego z Czarnej. Mówił on, że nie tylko on wydał żydów lecz [karta nr 87 PDF] i gajowy z Malinowa – lecz gajowy uciekł. Kolczyki należące do Berka Zyzi Kesa [??? niepewne imię] odebrał on od Malinowskiego. Mówił mi o tem. 

 

5. Prybut Lejba l. 49, rolnik, zam. w Białymstoku, obcy: – „jako żyd ukrywałem się w czasie okupacji w okolicach Malinowa. Zachodziłem 2 razy do omawianego, nie obawiałem się go, mimo że wiedziałem, iż jest sołtysem. Za każdym razem dał mi Malinowski chleba i słoniny. W 1944 r. słyszałem, że Berko Zyzikes [ponownie problem z tym imieniem] odebrał od Malinowskiego kolczyki narzeczonej. Żydzi dobrze mówili o Malinowskim

Ilustracja 6 – Następna karta akt sprawy. W p. 5. I 6 dalszy ciąg zeznań Żydów ocalonych przez sołtysa Malinowskiego.

  1. Opracowanie zbiorowe , Jan Grabowski, Alina Skibińska, Dariusz Libionka, Karolina Panz, Dagmara Swałtek-Niewińska, Anna Zapalec, Barbara Engelking, Jean-Charles Szurek, Tomasz Frydel. „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów and Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, Warszawa 2018 

  2. Przykładem takiego stosunku do krytyków jest tekst prof. J. „Odpowiedź na recenzję”. Jest to odpowiedź na recenzję napisaną przez Tomasza Domańskiego, pracownika IPN pod tytułem „Korekta obrazu?”. Tekst Grabowskiego opublikowany został na stronach Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy IFiS PAN. W tekście tym J.Grabowski używa wprost niespotykanych w świecie naukowym sformułowań deprecjonujących krytyków, jak np. „mamy więc do czynienia nie tyle z recenzją badacza, ile ze zbiorowym wysiłkiem urzędników oddelegowanych przez przełożonych do zadania specjalnego, polegającego – co mam zamiar wykazać – na próbie podważenia reputacji niezależnych badaczy, a nie na intelektualnej polemice (…) Załóżmy mimo to przez chwilę, że recenzja dr. Domańskiego jest recenzją naukową(…).” (strony CBnZŻ http://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=555&strona=556 dostęp 8.12.2019) Wpisy Grabowskiego w mediach społecznościowych na temat jego krytyków zarzucają im antysemityzm, homofobię itd. Informacje o tym rozeszły się szeroko w Internecie, np.: https://www.tysol.pl/a38765-Ambasador-Kumoch-publikuje-posta-Grabowskiego-Tak-obgaduje-czlonek-akademii-Poznajcie-Panstwo-klase (dostęp 8.12.2019) 

  3. Tomasz Domański: Korekta obrazu?, Refleksje źródłoznawcze wokół książki Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, t. 1–2, red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Warszawa 2018, Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, Warszawa 2019, str. 5 i następne 

  4. Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego (Dz.U. 1944 nr 4 poz. 16) 

  5. https://www.niedziela.pl/artykul/142399/nd/Niemieckie-zbrodnie-mialy-pojsc-na (dostęp 12.12.2019) 

  6. Dalej jest noc, str.157 Apple Books.(polska wersja) 

  7. Ibidem, str. 241, pisownia oryginalna 

  8. Sentencja wyroku IPN Bi 403/18/1 Karta 44/49 Ksn. 535/49, strona akt 0172-0173, Akta w sprawie karnej przeciwko: Malinowski Edward, imię ojca: Stanisław, ur. 08-12-1894/15-12-1894 r. osk. o to, że będąc sołtysem wsi Malinowo, pow. Bielsk Podlaski w 1943 r. wskazał żandarmerii niemieckiej miejsce ukrycia się kilkunastu osób narodowości żydowskiej, które zostały aresztowane i rozstrzelane i przywłaszczył sobie niektóre złote przedmioty przez nich pozostawione, od lata 1941 r. do lipca 1944 r. w odwecie za niepłacenie podatków Niemcom, zabrał m.in. budulec na dom i zwierzęta gospodarskie: Kosiński Franciszek, Kosiński Kamil, Malinowski Adolf, Malinowski Edward, imię ojca: Adolf, ur. 24-03-1920 r., Mielik Kazimierz, tj. o czyn z art. 1 pkt. 2, art. 2 i art. 3 Dekretu z dn. 31-08-1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego – tom 1, Oddziałowe Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku 

  9. Kto dopomoże Żydowi… Bogdan Musiał ; współpraca Oliver Musiał. Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2019. Książka ta została napisana na zamówienie PFN, gdy Maciej Świrski był w Zarządzie Polskiej Fundacji Narodowej. 

  10. Informacje na temat porwania samolotu i losów Henryka Malinowskiego zostały zebrane przez wolontariuszy Reduty ze Szwecji. W IPN nie ma informacji na temat porwania samolotu w 1949 roku. 

  11. E-mail od dziennikarki Gazety Wyborczej Estery Flieger z dn. 19.07.2019 

  12. E-mail do Estery Flieger z dn. 21.07.2019 

  13. Estera Drogicka nie miała żadnych kontaktów handlowych z sołtysem Edwardem Malinowskim s. Stanisława, stryjem Powódki. Świadczą o tym także słowa Filomeny Leszczyńskiej, która mówi, że jej stryj nie odbierał listów od Drogickiej w obawie skojarzenia jej z nim. Nie odbierałby także paczek, które Drogicka wysyłała z Rastenburga. 

  14. IPN Wr 059/699 Akta personalne pracownik cywilny UB: Wiśniewska, zd. Siemiatycka Maria, imię ojca: Jankiel, data urodzenia: 18-02-1917 r., Oddziałowe Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu 

  15. O „kulcie cargo w nauce” mówił Richard Feynman w swoich wykładach. Bardzo interesujący i wnikliwy opis tego zjawiska dał Stanislaw Andreski (Stanisław Andrzejewski) polski socjolog z Wlk. Brytanii w książce „Social Sciences as Sorcery” (Deutsch, London 1972) wydanej w Polsce pod tytułem „Czarnoksięstwo w naukach społecznych”, Oficyna Naukowa, Warszawa 2002 

Follow by Email
Twitter
Visit Us
Tweet
Youtube