17 września 1939 r. to dzień żałoby. Tego dnia Związek Sowiecki wbił nóż w plecy Polsce, depcząc traktaty o nieagresji i międzynarodowe konwencje, zaatakował wschodnią granicę naszego kraju. Atak oznaczał, że Sowieci stali się de facto sojusznikiem hitlerowskich Niemiec. Sankcjonowało to tajne porozumienie z 23 sierpnia 1939 r. podpisane przez ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribentroppa oraz jego odpowiednika z ZSRS Wiaczesława Mołotowa przy okazji zawarcia paktu o nieagresji. Gdy rozpoczynała się sowiecka inwazja, na froncie zachodnim Polska jeszcze walczyła i stawiała dzielny opór hitlerowcom. Zgromadzonych w gotowości bojowej żołnierzy pozostawało ok. 650 tys., a impet niemieckiego natarcia powoli zaczął słabnąć. Walki mogłyby się przeciągnąć, co możliwe, że zachęciłoby aliantów do uderzenia na Niemcy. Niestety, sowiecka inwazja na Polskę sprawiła, że Wojsko Polskie musiało ulec dwóm potężnym przeciwnikom, dalsza zorganizowana obrona stała się niemożliwa. Ten ruch pozwolił Niemcom na prowadzenie wojny o ogólnoświatowym zasięgu. Dzięki współpracy z ZSRS, Niemcy zyskiwały spokojną wschodnią flankę i mogły przerzucić wszystkie swoje siły na zachód do walki z Francją i Wielką Brytanią. Ponadto otrzymywały cenne surowce w ramach wymiany handlowej, napędzające dalej wojenną machinę III Rzeszy. Gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow, zapewne nie doszłoby w ogóle do II Wojny Światowej albo byłaby to wojna o nieporównywalnie mniejszej skali i mniejszej liczbie ofiar.
Na Polskę uderzyło od wschodu ponad 600 tys. żołnierzy, ok. 4700 czołgów i 3200 samolotów – dwa razy więcej niż miały Niemcy atakując na początku września. Przewaga Sowietów była ogromna, ale mimo wielkiej dysproporcji sił, Polacy stawiali opór. Niejednokrotnie oddziały Korpusu Obrony Pogranicza podejmowały walkę i staczały pomniejsze bitwy oraz potyczki (np. bitwy pod Szackiem i Wytycznem). Znamy wiele przykładów bohaterstwa w tych nierównych starciach. Broniły się miasta, m.in. Wilno i Grodno, przy udziale ochotników oraz harcerzy. Sowieci nie byli w stanie zdobyć ich z marszu, mimo przewagi w czołgach i lotnictwie. Dramat żołnierzy walczących na wschodzie był nawet większy niż tych, którzy walczyli z Niemcami. W toku walk komuniści uciekli się do tak drastycznych i zbrodniczych metod, jak używanie cywilów jako żywych tarcz. Niemal z dnia na dzień rozgorzał sowiecki terror. Wsie, miasteczka były obiektami bezprzykładnej grabieży i gwałtów. Warto też wspomnieć, że w pierwszych kilku dniach zginęło ponad 30 tysięcy polskich żołnierzy w walkach na wschodzie.
22 września 1939 r. w Brześciu dowódcy niemieccy i sowieccy (Heinz Guderian, Siemon Kriwoszein) odebrali wspólną defiladę wojsk Wehrmachtu oraz Armii Czerwonej. Podział Polski był przypieczętowany. Na terenie okupowanym przez ZSRR znalazło się 13,5 mln obywateli II RP. Byli oni zróżnicowani etnicznie i różnie też traktowani przez nowe władze. Białorusini i Ukraińcy zyskali obywatelstwo ZSRS, natomiast Polacy zostali zmuszani do przyjmowania obywatelstwa sowieckiego. Przeprowadzano regularne akcje wysiedleńcze polskiej ludności, zorganizowano cztery wielkie deportacje na Syberię, które objęły w sumie ponad 800 tys. osób. Dokonywano eksterminacji polskich elit i inteligencji, prześladowano Kościół, niszczono i grabiono zabytki, dobra kultury. Przeprowadzono także jedną z najokrutniejszych zbrodni na Narodzie Polskim – zbrodnię katyńską. Zginęło w niej ponad 20 tys. Polaków, w większości oficerów, przedwojennej inteligencji.
W czasach PRL pamięć o tamtych wydarzeniach była skrzętnie wymazywana. Komuniści uznali inwazję z 17 września 1939 r. jako datę zjednoczenia ziem ukraińskich i białoruskich. Do dziś zresztą można spotkać się z takimi ocenami tamtych wydarzeń. Dzisiaj przecież w oficjalnym tweedzie Ministerstwa Sprawa Zagranicznych Federacji Rosyjskiej jest mowa o „wyzwoleniu byłych ziem polskich” Sowiecka narracja cały czas jest obecna. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ustanowił 17 września Dniem Jedności Narodowej. Według niego bez tej daty nie byłoby Białorusi w jej dzisiejszych granicach. W Rosji wciąż trwa przekonanie, będące wynikiem skutecznej propagandy stalinowskiej i putinowskiej, że decyzja o ataku na Polskę miała być działaniem wyprzedzającym przed konfliktem z Niemcami, że zajęto ziemie i tak niebronione, które wpadłyby w ręce hitlerowców. Jest to oczywista nieprawda, w walkach na wschodzie zginęło wielu Polaków, którzy byli gotowi ofiarnie bronić granic Rzeczypospolitej. Wojna z Niemcami wciąż trwała i nie jest pewne, jaki byłby ostateczny rezultat, czy nie doszłoby do interwencji aliantów. ZSRS napadając na Polskę, nie tylko doprowadził do IV rozbioru naszego kraju, ale także umożliwił Hitlerowi realizację jego zbrodniczych zamierzeń, prowadzenia najkrwawszej wojny w dziejach. Już niedługo miało się to odbić na samych Sowietach, którzy przeliczyli się w swoich rachubach w konszachtach z Niemcami. W czerwcu 1941 r. Niemcy zaatakowały ZSRS. Wojna na wschodzie pochłonęła miliony ofiar i spowodowała ogromne zniszczenia materialne. Gdyby nie 17 września 1939 r., być może do tych wydarzeń mogłoby nigdy nie dojść.