Ostatnie wydarzenia na granicy Polsko-Białoruskiej noszą pewne podobieństwo do prowokacji gliwickiej z 1939 r. Incydenty te nakierowane są na zdestabilizowanie sytuacji wewnętrznej Polski i rezonowanie narracji nakreślonej zza wschodnią granicą. Jak zatem powinniśmy odpowiednio reagować na prowadzoną obecnie agresję informacyjną?
Gdy pisałem ostatniego dnia sierpnia tekst „Ultimatum 29 sierpnia” w którym ostrzegałem przed możliwą prowokacją na granicy białoruskiej, miałem raczej na myśli jakiegoś rodzaju wydarzenie związane z manewrami Zapad-21 przeprowadzonymi wspólnie przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruś. Wydaje mi się, że wprowadzenie przez Polskę stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym zapobiegło temu, ponieważ stan wyjątkowy odseparował od sceny wydarzeń dziennikarzy rezonujących narrację rosyjską – a prowokacja tylko wtedy mogłaby osiągnąć swój cel, jeśli przerażające obrazki podane dalej przez „niezależne media” w rodzaju TVN czy Onet poszłyby w świat. Krótkotrwała prowokacja zbrojna bez obecności dziennikarzy byłaby – z punktu widzenia Rosji – przedsięwzięciem chybionym. Co więcej – mocna i adekwatna odpowiedź kinetyczna Wojska Polskiego, które relokowało siły na wschód – spowodowałaby umocnienie poparcia i skonsolidowanie obywateli wokół rządu obozu patriotycznego. Widocznie rosyjskie rezonatory są jednak zbyt słabe, żeby przełamać tego rodzaju konsolidację. Pozostają zatem Rosjanom prowokacje na mniejszą skalę, do których nie są potrzebne widowiskowe ujęcia np. płonącego polskiego czołgu i jakiejś stodoły nadawane przez 24 godziny na dobę w TVN.
Nie udało się Rosjanom wygenerować tornada lęku przed wojną, które miało zmieść rząd i otworzyć drogę do władzy Targowicy 2.0. i – w konsekwencji – doprowadzić do ponownej wasalizacji Polski.
Taka jest odpowiedź na pytanie o sens wprowadzenia stanu wyjątkowego, zadawane przez rozmaitych mędrków-mediaworkerów, którym się wydaje, że są dziennikarzami i „walczą o wolność słowa i przepływu informacji”.
Ostatnie doniesienia, potwierdzone przez polską Straż Graniczną mówią o odnalezieniu trzech ciał na granicy. Przypuszczam zatem, że przeciwnik zmienia taktykę operacji psychologicznej mającej zdestabilizować sytuację wewnętrzną Polski. Niezbędne mu do tego jest rezonowanie informacji podawanych przez służby rosyjskie (na potrzeby przyszłych wydarzeń nazywać będę je nazywać „zbir”, ponieważ mamy już do czynienia ze Związkiem Białorusi i Rosji i można powiedzieć, że skrót tej nazwy wyjątkowo dobrze pasuje do sytuacji). To rezonowanie może zachodzić tylko wtedy, gdy przekaz będzie odwoływał się do silnych emocji – a cóż może być silniejszego niż współczucie dla biednych kobiet i dzieci, które porzucone w dzikim lesie zmarły z wychłodzenia na polskiej nieczułej granicy?
Oczywiście już pojawiły się po stronie rezonatorów informacje powielające przekaz zbiru, że ciała znalezionych na granicy osób zostały podrzucone na Białoruś. Do tego dołożone jest charakterystyczne dla Targowicy 2.0 moralne wzmożenie, które ma zaowocować w polskich mediach i w ogóle w polskiej przestrzeni informacyjnej potępieniem Straży Granicznej i polskich służb utrzymania porządku – podobnym do tego jakie już było ponad miesiąc temu, jednak teraz poparty „stratami ludzkimi”.
Wypada zatem zastanowić się, co strona patriotyczna może zrobić, żeby ten plan przeciwnika się nie powiódł. Przecież nie jest tak, że zbiry mają przewagę nad Polską i musimy pokornie kulić się, bo nie wiadomo co może się jeszcze stać. Jest zupełnie odwrotnie.
Nie chcę tu doradzać polskim służbom – one wiedzą co robić. Moje słowa są skierowane do czytelników zalewanych informacjami, z których co jedna to gorsza. W sytuacji agresji informacyjnej, w jakiej się obecnie znajdujemy, niezbędne jest stosowanie swoistego BHP – po to, żeby nasze postępowanie nie ułatwiało przeciwnikowi działania.
- Pierwsza i kardynalna zasada w wojnie informacyjnej – a jesteśmy na tej wojnie, czy chcemy czy nie – nie wolno powielać przekazu przeciwnika. Oznacza to, że nie każda informacja, która pojawia się w przestrzeni medialnej musi być przez nas podana dalej, retwittowana i nie do każdej musimy się publicznie odnosić. O to żebyśmy podawali dalej te informacje przeciwnikowi chodzi i właśnie dlatego nie możemy na to pozwolić. Milcząc na temat jego przekazu nie dajemy mu możliwości oddziaływania na polskie społeczeństwo, powielania fałszywych informacji, niszczenia reputacji poszczególnych osób lub instytucji – takich jak Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Policja. Rezonowanie informacji przeciwnika, podawanie dalej, a nawet proste komentowanie, jak to mamy w zwyczaju używając mediów społecznościowych – jest sukcesem przeciwnika nawet gdy krytykujemy jego działania. Jedyna droga i jedyny sposób cywilnego przeciwdziałania jego operacjom to przemilczenie. Zbir rozpoznaje środowiska i ludzi powielających jego informacje i potem to wykorzystuje. W jego przypadku celem analizy otwartych źródeł informacyjnych jest namierzenie osób, które będą rozprzestrzeniać podawane informacje. Mogą to być nawet szczerzy patrioci oburzający się na dyktaturę zbiru, ale w ostatecznym rachunku to właśnie zbir w takiej sytuacji wygrywa, ponieważ jego przekaz jest rezonowany. Otwartymi źródłami w obecnych czasach są oczywiście media społecznościowe, do których każdy ma dostęp i każdy może z nich korzystać, podając dalej informacje tam znalezione. Natomiast bardzo rzadko towarzyszy temu refleksja, czy informacja jest prawdziwa, kto jest jej wytwórcą i jakie skutki to podanie dalej będzie miało. A więc – zamilczenie tego co sufluje zbir jest jedynym sposobem skutecznej propolskiej reakcji.
- Tak jak nie wolno powielać informacji nadanej przez przeciwnika, ponieważ jego celem jest wzbudzenie niepokojów społecznych, sianie zamętu i paniki, tak też nie można oddawać się myśleniu, że to co się dzieje to „polityka, a ja się polityką nie interesuję”, „co tam jakieś rozróbki na granicy, ważne, żeby podatki były niskie”, a „oni wszyscy to złodzieje” itd. Tego rodzaju przekonania, jeśli są powszechne, doprowadzają do obezwładnienia społeczeństwa. Zbir właśnie chce, żebyśmy tak myśleli. Jedną ze strategii użycia środków aktywnych, czyli активные мероприятия, jest granie na dwóch klawiaturach – tej radykalnie patriotycznej i tej negującej wartości cenne dla danej społeczności. Stąd działania zbira są tak skonfigurowane, żeby podchwytywały je środowiska zatroskane o Polskę, jak i te, dla których Polska nie jest żadną wartością, a liczy się tylko indywidualny brzuch. Jeśli my, polscy patrioci, mamy takich ludzi w pobliżu, to czeka nas praca uświadamiająca, że ten pełny brzuch za chwilę może być pusty, bo wojny informacyjne zbir toczy po to, by je wygrać, a konsekwencją wygranej jest po prostu grabież w wielu formach. Byliśmy tego zdumionymi świadkami, gdy w telewizji pokazano rosyjskie ciężarówki pełne zrabowanych dóbr w Gruzji podczas najazdu rosyjskiego w 2008 roku. Wydawało się przecież, że wojny dla grabieży, jak w XVII wieku, już dawno należą do przeszłości. To złudne przekonanie, ponieważ wojna, którą wydał nam zbir, ma zdestabilizować Polskę w takim stopniu, żeby jej zasoby przepływały do zbiru. Począwszy od haraczu gazowego, poprzez zdefraudowane dotacje europejskie, a skończywszy na zasobach prywatnych osób – chociażby jako okup z porwanych członków rodziny – bo zbir to państwo mafijne. Wszystko to może się stać, gdy granice Polski nie będą szczelnie odgradzać nas od zbira. A w porównaniu ze zbirem Polska jest zasobnym krajem. Dorobek tych 30 lat, a zwłaszcza ostatnich 6, to wzrost indywidualnej zamożności obywateli i państwa. Pedagogika wstydu i ciągłe wbijanie nas przez środowiska Targowicy 2.0 w niską samoocenę, zalęknienie i poczucie wstydu z tego powodu, że jest się Polakiem spowodowało, że nie doceniamy własnych osiągnięć. Obecny PKB Polski jest 20 razy większy od PKB Polski przedwojennej w liczbach bezwzględnych w dolarach, w przeliczeniu inflacyjnym w stosunku do 1937 roku. Co to oznacza? Mamy 20 razy większy potencjał gospodarczy niż kraj naszych przodków i istnieją wszelkie szanse ku temu, żeby nie tylko obronić się przed zbirem, ale też przewodzić regionowi. Polacy II Rzeczypospolitej byli dumni ze swego państwa i ze swoich osiągnięć. My tak samo powinniśmy być dumni z tego co osiągnęliśmy ciężką pracą, wydobywszy Polskę z czeluści komunizmu i postkomunizmu. A więc duma i praca nad utrwaleniem niepodległości! Ta praca to po prostu aktywność społeczna, działanie dla Polski. To jest dane i zadane w tych czasach.
Dlaczego to piszę? Ponieważ, w mojej opinii, ostatecznym i dalekosiężnym celem odbudowy imperium rosyjskiego w jego obecnej formie jest zawładnięcie Środkową Europą, a szczególnie Polską i po prostu ograbienie nas z tego co osiągnęliśmy oraz pobieranie haraczu w rozmaitej formie. Rosja nic nowoczesnego, z punktu widzenia przyszłościowych gałęzi gospodarki, nie produkuje. Jest olbrzymią stacją benzynową z kryzysem infrastruktury, demograficzna zapaść zbliża się nieubłaganie, a kryzys społeczny powoduje, że czynniki zapewniające stabilność systemu się wyczerpują. Gospodarka rosyjska (porównując PKB) jest tylko 3,14 razy większa od gospodarki polskiej, ale w kluczowych wskaźnikach cywilizacyjnych, takich jak średnia długość życia, śmiertelność okołourodzeniowa, śmiertelność niemowląt, dostęp do czystej wody, widać wyraźną przewagę Polski. Po prostu – u nas lepiej się żyje, a przeciętny obywatel jest zasobniejszy.
Jak zawsze w historii Rosji potrzebny jest wróg zewnętrzny do zacementowania spękań konstrukcji – do tego niezbędne jest wywołanie wojny lub poważnego kryzysu w obronie „matuszki Rassiji”.
Aby móc podbić Europę Środkowo-Wschodnią, zbir musi obezwładnić największy i najbogatszy kraj regionu – Polskę. Temu celowi służą środki aktywne. Dlatego niezbędna jest patriotyczna aktywność obywatelska Polaków, aby scenariusz nakreślony przez zbira się nie zmaterializował. W tym kontekście widzimy, dlaczego utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej wywołało taką furię ośrodków dezinformacji, nazywanych w Polsce – nie wiadomo czemu – mediami i dlaczego trwa cały czas tak silny atak na WOT. Żołnierze Wojska Polskiego, w tym WOT są w tej chwili najcenniejszym polskim aktywem w konfrontacji z planami zbira. WOT jest świadectwem, że Polacy nie są obezwładnieni agresją dezinformacyjną i że chcą bronić Ojczyzny.
Ostatnia prowokacja z trupami na granicy nie powiedzie się, ale pokazuje determinację zbira. Chce on wywołać kryzys graniczny na tyle silny, żeby rząd Polski się zachwiał, a przyjazne zbirowi ośrodki antypaństwowe przejęły władzę, co po otwarciu granic da pożądany efekt – wstęp do grabieży zasobów Polski.
Dlatego ten ostatni incydent należy traktować na równi z niemiecką prowokacją gliwicką z 1939 roku. Wprawdzie czasy są inne i odmienne są sposoby osiągania celów przez państwa totalitarne, ale musimy być czujni i stosować podane wyżej środki BHP – nie powielanie przekazu zbira, zahamowanie rezonowania przekazu przeciwnika, aktywność społeczna i duma z osiągnięć Polski, co daje poczucie siły i zwycięstwo.
Maciej Świrski
20.09.2021