50. rocznica masakry na Wybrzeżu

14 grudzień 2020 | Aktualności, Strażnik Pamięci

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni
Dzisiaj milicja użyła broni
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali
Janek Wiśniewski padł

Krwawa pacyfikacja w Grudniu 1970 r. to:

  • śmierć 45 osób
  • 1 165 rannych
  • około 3 tys. bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych

12 GRUDNIA

12 grudnia 1970 roku I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka poinformował Polaków o podwyżce cen towarów. Zapowiedziane podwyżki obejmowały 45 grup artykułów, w szczególności spożywczych. Drastyczna zmiana cen w głównej mierze uderzała w najuboższe grupy społeczne- zwłaszcza robotników, pogarszając ich i tak już ciężką sytuację bytową.

Ówczesne władze komunistyczne liczyły na to, że społeczeństwo zaakceptuje sytuację i pogodzi się z wprowadzonymi podwyżkami. Stało się jednak inaczej, rozpoczęła się fala strajków, ludzie wyszli na ulice, manifestując wyrażali swoje oburzenie i brak zgody na drakońskie podwyżki.

14 GRUDNIA

14 grudnia 1970 roku zastrajkowali robotnicy stoczni gdańskiej im. Lenina, około godziny 10 rano przed budynkiem dyrekcji rozpoczął się wiec, w którym brało udział ok. 3 tysiące robotników domagających się zniesienia podwyżek, jak również zmian personalnych w kierownictwie partii. Ponieważ nikt nie wyszedł do robotników, nikt z władz nie podjął rozmów ze strajkującymi, utworzyli oni pochód i przeszli ulicami Gdańska pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

Popołudniem 14 grudnia zebrani pod gmachem protestujący wybrali spośród siebie delegację, która weszła do budynku, aby przekazać władzom swoje żądania. Około godz. 16 wśród manifestujących rozeszła się pogłoska, że delegaci zostali aresztowani. Rozpoczął się szturm gmachu, w którym wybito szyby i spalono drukarnię. Doszło do pierwszych strać z milicją.

W centrum Gdańska tłum manifestujących liczył kilkanaście tysięcy osób, do robotników przyłączyli się zdeterminowani ludzi. Władze komunistyczne wysłały przeciw nim liczne odziały MO, jak również wojsko. Podczas pacyfikacji protestu używano petard i gazów łzawiących. 

Władze partyjne nie podjęły żadnych rozmów z przedstawicielami strajkujących. MO i wojsko, do późnych godzin wieczornych brutalnie i przy użyciu dostępnych środków bojowych, rozpędzali tłum nieuzbrojonych ludzi, którzy demonstrowali by bronić godnego życia swoich rodzin. W trakcie rozbijania manifestacji padały pierwsze strzały, setki osób zostało pobitych i zatrzymanych.

W obliczu sytuacji władze zaczęły ściągać w rejon Trójmiasta jednostki milicyjne, zarządzono podwyższony stan gotowości bojowej lokalnych jednostek wojskowych.

15 GRUDNIA

W Warszawie centralne władze komunistyczne, na czele z Władysławem Gomułką, zwołały sztab kryzysowy, po krótkiej dyskusji Gomułka podjął decyzję zezwalającą na użycie broni wobec manifestujących. Formalnie decyzja I sekretarza KC PZPR została potwierdzona zarządzeniem i weszła w życie w południe  15 grudnia 1970 roku. W Gdańsku został utworzony Sztab lokalny, którego szefem został gen. Korczyński. Do Gdańska skierowany został również szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Bolesław Chocha.

W tym samym czasie w rejonie Gdańska nasilały się walki uliczne, zaczęto ściągać jednostki pancerne i zmotoryzowane.

15 grudnia o godz. 15 w stoczni zaczął się strajk okupacyjny.

Władze wprowadziły godzinę milicyjną od godz. 18 do 6 rano. Tego dnia  w starciach z siłami porządkowymi władzy komunistycznej i zgodnie z oficjalnym komunikatem zginęło 6 osób, a 300 zostało rannych. Spalono budynki KW PZPR, Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych, Naczelnej Organizacji Technicznej i Dworca Głównego.

16 GRUDNIA

W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko zablokowało ważniejsze punkty w Gdańsku, w tym stocznię i port.

W Gdyni aresztowano delegatów komitetu strajkowego, mimo, iż władze miejskie zawarły porozumienie ze strajkującymi. Władze komunistyczne decydowały się zaprowadzić ład siłą, bez względu na cenę.

Przez cały dzień 16 grudnia trwały demonstracje, stocznia im. Lenina była zablokowana, a do próbujących z niej wyjść na ulicę robotników, wojsko otworzyło ogień.

Pomimo brutalnych prób powstrzymania manifestacji, fala strajków rozprzestrzeniała się na całe wybrzeże, przeradzając się w powstanie robotnicze.

17 GRUDNIA

17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Dzień wcześniej wicepremier Stanisław Kociołek  nawoływał stoczniowców do powrotu i podjęcia pracy. Około 6 rano do idących, z dworca do stoczni, robotników wojsko otworzyło ogień. Na ulicę padli zabici i ranni. Starcia w Gdyni trwały do wieczora. Do demonstrantów strzelano z ziemi i powietrza. Milicja i służby więzienne z niezwykłą brutalnością traktowały zatrzymanych.

Tego dnia strajki i demonstracje rozpoczęły się w Szczecinie. Po dwudniowych walkach w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach kontynuowano strajk generalny, kierowany przez ogólnomiejski komitet strajkowy. Do starć demonstrantów z siłami porządkowymi dochodziło również w Elblągu i Słupsku.

 Nigdy dotąd, nawet w Czerwcu 1956 r. w Poznaniu, władze komunistyczne nie użyły na taką skalę wojska przeciwko ludności.

 Tylko na Wybrzeżu przeciw protestującym użyto około:

  • 27 tys. żołnierzy,
  • 550 czołgów,
  • 750 transporterów opancerzonych
  • 100 śmigłowców i samolotów.

Krwawa pacyfikacja robotniczego protestu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. spowodowała według oficjalnych danych śmierć 45 osób. 1 165 osób odniosło rany, około 3 tys. zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych.

Ówczesne władze komunistyczne wydając zezwolenie, aby wojsko otworzyło ogień do bezbronnych robotników idących do pracy, nie poniosły pełnej odpowiedzialności za śmierć i cierpienie ludzi.

 Czy ich wina powinna pozostawiać wątpliwości?

 Czy byli oni współsprawcami najtragiczniejszego wydarzenia w czasie pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu?

Odpowiedzialni za zbrodnię

Dopiero po roku 1989 wobec osób odpowiedzialnych za przeprowadzenie krwawej pacyfikacji robotniczych protestów w grudniu 1970 roku wszczęto postępowanie. W pierwszej kolejności  sprawą zajęła się prokuratura wojskowa, a później sprawę przekazano cywilnym organom ścigania.

W marcu 1995 r. do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia dotyczący:

Wojciecha Jaruzelskiego,

Stanisława Kociołka,

Kazimierza Świtały, wiceministra obrony narodowej Tadeusza Tuczapskiego, dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego Józefa Kamińskiego, dowódcy 16. Dywizji Pancernej Edwarda Łańcuckiego, komendanta Szkoły Podoficerskiej MO w Słupsku Karola Kubalicy oraz pięciu wojskowych.

Proces w  Gdańsku ruszył w 1998 r. W 1999 r. proces przeniesiono do Warszawy, gdzie rozpoczął się ponownie w 2001 r. Po dziesięciu latach, latem 2011 r., trzeba było go zacząć od nowa z powodu śmierci ławnika.

W lipcu 2011 roku sąd zawiesił ze względu na stan zdrowia proces Jaruzelskiego za „sprawstwo kierownicze” zabójstwa robotników Wybrzeża w 1970 roku.

30 czerwca 2014 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie uniewinnił 81-letniego Kociołka od zarzutu „sprawstwa kierowniczego” zabójstwa robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

Na kary w zawieszeniu skazani zostali zaś dwaj b. oficerowie jednostek wojskowych, które uczestniczyły w pacyfikacji robotników.

Grudniowa ballada”.

15 grudnia roku pamiętnego
Poszli ulicami, miasta portowego
Robotnik stoczniowy, z dokerem pod rękę
Nie wiedząc, że własną krwią piszą piosenkę
Bo przecież ich ojciec, pięściami ze stali
Do przepaści dziejów, strącił Kapitalizm
I swymi rękami, zbierał gruz Warszawy
Dla partii, dla chleba, robotniczej sprawy
Szli tylko przypomnieć, tym co zapomnieli
Że nim w tłuszcz obrośli, w ręku kilof mieli
Lecz gdy zawołali, chleba daj nam Polsko!
Przysłała im władza Milicje i Wojsko
Zaciśnięte ręce, wznieśli ponad głowy
Stoczniowiec i doker, żądali rozmowy
Zamiast odpowiedzi, do tłumu się strzela
Umiera stoczniowiec, na rękach Dokera
Gdy krew się polała, serca się wzburzyły
I swoim płomieniem, do partii spaliły
Płomień ten ożywił, bladą twarz dokera
Gdy gnieciony czołgiem, na bruku umierał
(Ref.)
Ojciec oczekiwał synów oraz chleba
Nie wiedział, że zaszli po chleb aż do nieba
A za jego synów, Ci co pozostali
Pięścią, krwią, kamieniem, historię pisali
Zamiast odpowiedzi, do tłumu się strzela
Umiera stoczniowiec, na rękach dokera

 

Zapraszamy do obserwowania i polubienia nas:
Tweet
Follow by Email
Twitter
Visit Us
Tweet
Youtube