Witold Pilecki był postacią, którą komuniści chcieli wymazać z polskiej historii. Robiono wiele, aby o tym człowieku całkowicie zapomniano. Na szczęście dla naszej historii, kultury, tradycji oraz społecznej świadomości nieudało się bolszewikom zatrzeć śladów o tym wielkim polskim bohaterze. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1989 r. zaczęto o nim przypominać. Na jego temat powstała spora liczba różnego rodzaju publikacji. Wiele miast w Polsce postanowiło go uczcić, albo stawiając mu pomnik, albo też nazywając jego imieniem parki, skwery, ulice, a także szkoły, itd.
W Warszawie pomnik Pileckiego wzniesiono przy al. Wojska Polskiego. To właśnie tam 19 września 1940 r. oficer ten został zatrzymany przez Niemców w ogromnej łapance, a następnie został wywieziony do miejsca, które przeszło do historii, jako „piekło na ziemi” czyli Konzentrationslager Auschwitz.
Pilecki był polskim patriotą, który walczył za Ojczyznę już w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. A warto przypomnieć, że miał wówczas niecałe dwadzieścia lat. Później realizował się jako społecznik, prowadzący majątek ziemianin, a także oficer rezerwy czy też poeta. Nic zatem dziwnego, że gdy Niemcy i Sowieci wywołali II wojnę światową, napadając na Polskę we wrześniu 1939 r. Pilecki ruszył do walki. Był żołnierzem 19 oraz 41 Dywizji Piechoty.
Po klęsce nie złożył jednak broni. Wyjechał do Warszawy i wraz z grupą znajomych założył jedną z pierwszych organizacji konspiracyjnych czyli Tajną Armię Polską. Jej dowódcą został mjr Jan Włodarkiewicz, natomiast główny bohater niniejszego szkicu objął m.in. stanowisko szefa sztabu, przyjmując ps. „Witold”. Była to organizacja, która składała się głównie z żołnierzy oraz cywilów, którym bliskie były chrześcijańskie idee. Nic zatem dziwnego, że działacze TAP, a przynajmniej jej założyciele składali przysięgę na ręce legendarnego polskiego kapłana ks. Jana Ziei.
W połowie 1940 r. kilku członków TAP ze ścisłego kierownictwa tej organizacji zostało przez Niemców zatrzymanych. Po przeprowadzeniu wywiadu okazało się, że ludzie ci zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego Auschwitz, który był ulokowany w koszarach wojskowych, leżących na terenie dzisiejszego Oświęcimia. W tamtym czasie nikt nie przypuszczał, że miejsce to stanie się symbolem niemieckich zbrodni w okresie II wojny światowej. Początkowo KL Auschwitz było jednym z wielu obozów koncentracyjnych, jakie Niemcy hitlerowskie zakładali już od lat 30. XX w.
KL Auschwitz zaczęło funkcjonować 14 czerwca 1940 r. czyli w dniu przyjazdu pierwszych aresztantów z więzienia w Tarnowie. W tej grupie był np. Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski – przedwojenny polski bokser, który o swoje życie musiał walczyć na pięści także podczas pobytu w KL Auschwitz.
W sierpniu 1940 r., czyli w okresie aresztowań kilku współtowarzyszy Pileckiego, Włodarkiewicz zorganizował naradę, na której podjęta została decyzja o tym, że „Witold”, posiadający wówczas stopień wojskowy podporucznika zostanie wysłany do Auschwitz.
Do jego najważniejszych zadań należało sprawdzenie możliwości uwolnienia przebywających tam więźniów oraz zorganizowania siatki wywiadowczej. W wielu opracowaniach historycznych powielana jest zatem błędna informacja, że inicjatorem powyżej opisanej operacji, czyli przedostania się do Auschwitz był sam Pilecki.
Podporucznik został do tego zmuszony, być może rozkazem, a być może presją, przez swojego dowódcę, czyli Jana Włodarkiewicza. Ten ostatni miał nawet powiedzieć Pileckiemu: „No, spotkał ciebie zaszczyt, twoje nazwisko wymieniłem u »Grota« [gen. Stefana Roweckiego] jako jedynego oficera, który tego dokona [wykona zadanie w Auschwitz]”. Niektórzy badacze sądzą jednak, że wysłanie „Witolda” poza Warszawę mogło być spowodowane niechęcią komendanta TAP do rozmów, jakie Pilecki podjął z przedstawicielami najważniejszej i największej polskiej organizacji konspiracyjnej, czyli Związku Walki Zbrojnej, a które dotyczyły scalenia obu organizacji. Wydarzenie to przerodziło się w spór, o którym Pilecki wspominał w swoim powojennym raporcie.
Pomimo decyzji Włodarkiewicza Pilecki nie był do końca przekonany co do słuszności wykonania wyżej opisanego zadania. Z tego powodu uniknął łapanki, jaka miała miejsce na warszawskim Żoliborzu, jeszcze w pierwszej połowie sierpnia 1940 r. Ostatecznie jednak zdecydował się na wyjazd do Auschwitz. Musiał jednak tylko poczekać na odpowiednią okazję. Ta nadarzyła się o poranku, w dniu 19 września 1940 r. W tym dniu Niemcy przeprowadzili ogromną łapankę, która swoim zasięgiem objęła m.in. warszawskie dzielnice, takie jak Grochów i Żoliborz, a nawet domy przy ul. Grójeckiej. Niemcy otaczali wówczas budynki mieszkalne, a następnie wchodzili do poszczególnych mieszkań i wyprowadzali mężczyzn, w wieku od osiemnastu do czterdziestu pięciu lat. W tym czasie Pilecki przebywał u swojej szwagierki Eleonory Ostrowskiej, mieszkającej przy wspomnianej na początku przy al. Wojska Polskiego. Tuż przed przyjściem Niemców do tego mieszkania do drzwi zapukał dozorca – Jan Kiliański (członek TAP), który przekazał informację o łapance i zaproponował „Witoldowi” dwie możliwości ucieczki. Ten jednak, ku zdziwieniu Ostrowskiej i Kiliańskiego nie zdecydował się na taki krok, tylko pozwolił, żeby hitlerowcy go zatrzymali. Następnie został wywieziony, podobnie jak blisko dwa tysiące osób, do koszar przy warszawskiej ul. Szwoleżerów, gdzie przed wybuchem wojny stacjonował 1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego.
Dzień później Niemcy dokonali rejestracji skazanych – Pilecki występował wtedy pod nazwiskiem Tomasza Serafińskiego – a w kolejnych zaczęli ich wywozić. Część z nich trafiła na roboty przymusowe do Prus Wschodnich, inni do obozów pracy w zachodnich Niemczech a jeszcze inni do KL Auschwitz. Tych ostatnich było zresztą najwięcej – ponad tysiąc stu mężczyzn, wśród których znajdował się Pilecki.
Transport ten dotarł do celu w nocy z 21 na 22 września 1940 r. Dla Witolda Pileckiego, który od tamtego momentu był numerem 4859 zaczynał się zupełnie nowy, i jakże trudny moment życia.