Podczas wczorajszej rozprawy kpt. Radłowskiego przeciwko producentom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” niemieccy prawnicy podjęli zarówno próbę podważenia wiarygodności polskiego biegłego z zakresu kinematografii, jak i jego wykluczenia. Sędzia jednak nie dopuścił do kwestionowania kryterium narodowości polskiej w opiniowaniu sprawy. Wszystko zakończyło się ponad czterogodzinnym przesłuchaniem biegłego, który wiedzą i profesjonalizmem rozbił taktykę „obrony przez atak” prezentowaną przez prawników ZDF.
Proces przeciwko ZDF i UFA Fiction, producentom serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, wytoczył kpt. Radłowski, 92-letni żołnierz AK oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Według powodów film ukazuje żołnierzy AK jako antysemitów współwinnych zbrodni na osobach narodowości żydowskiej.
Obrońcy ZDF bezskutecznie wnioskowali o wyłączenie z przesłuchania dr hab. Konrada Klejsy z Uniwersytetu Łódzkiego, polskiego biegłego z zakresu kinematografii, który przygotował dla sądu ekspertyzę filmu. Obrońcy niemieccy twierdzili, że polski ekspert nie będzie obiektywny w ocenie niemieckiego filmu historycznego. Sędzia oddalił ten wiosek podkreślając, że jest polskim sędzią, sprawa toczy się przed polskim sądem, a propozycja strony pozwanej jest próbą podważenia prawa polskich sądów do zajmowania się tego typu sprawami. Tym samym sędzia nie dopuścił do kwestionowania kryterium narodowości polskiej w opiniowaniu sprawy i ostatecznie dopuścił biegłego do udziału w rozprawie.
W ocenie filmoznawcy, który wczoraj przez ponad cztery godziny zeznawał przed krakowskim sądem, film jednoznacznie ukazuje Polaków jako antysemitów, przypisując im współodpowiedzialność za Holokaust, a poszczególne sceny serialu sugerują, że Polacy aktywnie uczestniczyli w zabijaniu Żydów. Biegły wskazał na celowe zabiegi montażowe np. bezpośrednio po sobie następujące sceny – oczekiwanie na wyrok Gestapo i chwilę później oczekiwania na wyrok AK. Wskazał także, że scena zamykania więźniów ubranych w pasiaki w wagonie jest relatywizowaniem i przypisaniem Polakom współodpowiedzialności za zbrodnie niemieckie podczas II wojny światowej. Ma także wskazać na powszechne zachowania antysemickie w szeregach AK.
Co ciekawe niemieccy obrońcy wskazali na przeprowadzoną przez siebie sondę wśród znajomych. Zadali pytanie: co można było zrobić po otwarciu takiego wagonu? W odpowiedzi znajomi adwokatów wskazali, że wagon można było jedynie zamknąć – bo co innego – zaprosić na obiad?
Zdaniem biegłego o nastawieniu antysemickim AK świadczy także scena wykluczenia z oddziału osoby o narodowości żydowskiej ze względu na jej pochodzenie. Obrońcy ZDF byli przeciwnego zdania podkreślając, że wykluczenie ze względu na narodowość, w sytuacji kiedy taka osoba nie została pozbawiona życia i mogła opuścić oddział, nie jest zachowaniem antysemickim.
W ocenie biegłego film miał i ma wpływ na kształtowanie wiedzy historycznej.
Obrońcy strony niemieckiej reprezentujący telewizję ZDF i producenta filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” zaznaczali, że autorzy korzystali z wolności twórczości artystycznej, ponieważ jest to film fabularny a nie historyczny, czy dokumentalny.
Podczas wczorajszej rozprawy sędzia wielokrotnie wracał do tematu ugody. Wśród wstępnych warunków, które muszą być jeszcze doprecyzowane technicznie, jest zamieszczenie tablicy przed lub po filmie z informacją o rzeczywistej roli AK w czasie II wojny światowej, usunięcie biało-czerwonych opasek z ramion aktorów grających żołnierzy AK, a także przeprosiny. W ostatnim przypadku obrońcy ZDF nie widzą możliwości przeprosin indywidualnych, czyli bezpośrednio kpt. Radłowskiego. Na wniosek sądu mają ustalić, czy możliwe będą przeprosiny zbiorowe – wszystkich żołnierzy AK. Do rozwiązania jest także kwestia zadośćuczynienia finansowego.
Obie strony mają teraz czas na ustosunkowanie się do propozycji sądu.
Następną rozprawę w formie wideokonferencji zaplanowano na 13 marca br. Sąd powołał na świadków reżysera, scenarzystę i kostiumologa.
Działania prawne przeciwko producentom prowadzi kancelaria Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy z Krakowa.
Reduta Dobrego Imienia monitoruje i wspiera proces.